ADHD czy "Dzieci Indygo" ? Choroba czy znów problem medyczno-chemiczno-finansowy? |
Problemy z dziećmi i młodzieżą są tak stare jak i ludzkość, czego dowodem są już
publikacje i wypowiedzi starożytnych Greków. Czy "bunt" młodych, to odwieczna
wojna pokoleń czy też swoista samoobrona przed wtłaczaniem w gorset nakazów i zakazów obowiązujących
w społeczeństwach? Czy tzw. medycyna zamiast leczyć nie wynajduje nowych chorób?
Czy do już wymyślonych chemicznych specyfików nie dopasowuje się nowych chorób?
Nie jest trudno zauważyć doskonale znany syndrom MCCP (Medycyna-Choroby-Chemia-Pieniądze).
Naukowo o ADHD
Przyczyny biologiczne - zespół nadpobudliwości psychoruchowej jest zespołem
zaburzeń o podłożu genetycznym,
który powoduje powstawanie objawów z trzech grup impulsywności, nadruchliwości i
zaburzeń koncentracji uwagi, spowodowany jest zaburzeniami równowagi pomiędzy
dopaminą i noradrenaliną w CUN.
Objawy nadpobudliwości mogą również występować w wyniku uszkodzenia centralnego
układu nerwowego, a także przy innych zespołach objawowych np. u pacjentów z łamliwym
chromosomem X.
Zespół nadpobudliwości psychoruchowej ma podłoże biologiczne to znaczy, że nie
wynika on z błędów wychowawczych, czy czynników psychogennych.
Niektóre objawy podobne do zespołu nadpobudliwości psychoruchowej mogą występować
u dzieci wychowywanych bez systemów zasad i konsekwencji, ale także np. u dzieci
maltretowanych fizycznie lub psychicznie.
Objawy w sferze ruchowej:
Objawy w sferze poznawczej:
Objawy w sferze emocjonalnej:
Główne cechy osobowości dziecka z zaburzeniami koncentracji uwagi:
A jakie wytłumaczenie choroby daje współczesna medycyna? Zachowanie dzieci
"nie wynika z błędów wychowawczych" czyli
my, dorośli i rodzice nie jesteśmy niczemu winni (umywamy ręce), a sama choroba
"jest zespołem
zaburzeń o podłożu genetycznym" czyli wina leży po stronie naszych przodków (z
reguły leżących już w grobach), którym ciężkie życie zapewne połamało chromosom X. W ciągu dalszym dowiadujemy się, że powodem są
"zaburzenia równowagi pomiędzy dopaminą i noradrenaliną w CUN", co już z założenia
zmusza nowoczesną medycynę do poszukiwań chemicznych leków i usprawiedliwia
trucie naszych dzieci w imię nauki (syndrom MCCP).
Dzieci Indygo
Dzieci Indygo to pokolenie, którego główna fala narodzin rozpoczęła się na świecie
w latach siedemdziesiątych i potrwała mniej więcej do roku 2000, kiedy to zaczęły
rodzić się pierwsze Dzieci Kryształowe.
Lee Carroll i Jan Tober, autorzy książki "Dzieci Indygo" opisują te dzieci jako
"bardziej wymagające, inteligentniejsze, bardziej konfliktowe, bardziej intuicyjne,
bardziej duchowe, a w niektórych przypadkach nawet bardziej brutalne niż jakiekolwiek
pokolenie przed nimi".
Dzieci Indygo charakteryzują się pewnym wyjątkowym zestawem cech psychologicznych
oraz wzorcem zachowania, których dotąd nie udokumentowano na tak szeroką skalę,
jak ma to miejsce obecnie. Zignorowanie tych wzorców może stać się przyczyną
zachwiania równowagi i wywołania frustracji w umysłach tych cennych młodych ludzi.
Dlatego rodzice i inne osoby mające kontakt z takimi dziećmi zmieniają swoje
podejście do nich i sposób ich wychowania, aby utrzymać stan równowagi. Jako
najczęstsze wzorce zachowania Dzieci Indygo, Lee Carroll i Jan Tober wymieniają
następujące:
Pod wieloma względami, życie z Dziećmi Indygo bywa bardzo trudne, między innymi
ze względu na ich buntowniczą bezkompromisowość i niespożyte pokłady energii twórczej,
popychającej ich do nieustannego działania. Niestety, często zjawisko Indygo
sprowadzane jest do zdiagnozowania u nich ADD (zespół zaburzeń koncentracji uwagi)
lub ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi), czego
konsekwencją jest faszerowanie ich środkami farmakologicznymi różnego typu,
takich jak Ritalin. Pod wpływem lekarstw Dzieci Indygo łatwiej poddają się wymogom
systemów i dostosowują się do oczekiwań otoczenia, jednak ceną "świętego spokoju"
rodziców i opiekunów jest ograniczenie duchowych darów tych dzieci i opóźnienie
realizacji ich celów życiowych.
Dzieciom Indygo poświęcono w ostatnich latach na świecie wiele uwagi, upowszechniając
wiedzę o ich pojawieniu się, potrzebach i celach. Napisano o nich wiele książek i
nakręcono film, jednak najważniejsze jest to, że pod wpływem tej wiedzy, na świecie
zaczyna zmieniać się system szkolnictwa, a nawet powstają nowe rodzaje szkół, w
których po raz pierwszy system nauki dostosowywany jest do potrzeb Dzieci Indygo, a
nie odwrotnie.
Jest też i drugi medyczny "biegun". Ciekawe jakie antidotum wynajdzie medycyna dla tzw. "dzieci kryształowych"? W
odróżnieniu od "porażonych" ADHD są całkowitym ich przeciwieństwem - spokojne, uległe,
wyrozumiałe w stosunku do innych a czasem mało komunikatywne (preferują
porozumiewanie się na poziomie umysłu - telepatia, gesty, dźwięki). Większość z nich już
zakwalifikowano jako dotknięte autyzmem (epidemia wybuchła nagle po 2000 roku). Jaki
zatem lek zastosuje nowoczesna medycyna, by
"pobudzić w nich pobudliwość"? Oby nie kazała smarować odbytu terpentyną. Próby na
domowych kotach wykazały, że "wstępował w nie szatan".
Zabijać w imię nauki ?
Amerykański Urząd Kontroli Żywności i Leków (FDA) ostrzegł, że kilka popularnych
leków przeciwko zespołowi nadpobudliwości psychoruchowej (ADHD) może powodować
poważne problemy zdrowotne, a nawet śmierć pacjentów.
Niepokój FDA wzbudziło 25 zgonów (z których 19 dotyczyło dzieci) oraz 54 przypadki
poważnego pogorszenia stanu zdrowia u amerykańskich chorych leczonych na ADHD w
latach 1999-2003. U osób tych w czasie zażywania leków przeciw ADHD wystąpiły problemy w
funkcjonowaniu układu sercowo-naczyniowego - odnotowano m.in. przypadki
zawałów, palpitacji i arytmii serca oraz gwałtownego wzrostu ciśnienia tętniczego.
Też byłem dzieckiem i prawdopodobnie też "cierpiałem" na ADHD, ale wtedy jedynym lekarstwem
był pas mojego taty, który nie wiadomo czy pomógł (brak jednoznacznych dowodów),
ale okazał się najtańszym lekiem na świecie.
Dopisałem 15.04.2006
By zwiększyć sprzedaż leków, przedstawiciele firm farmaceutycznych wymyślają nowe
choroby i nadają nadmierne znaczenie innym - uważają naukowcy wypowiadający się na
łamach "Public Library of Science Medicine".
Oprócz wymyślania schorzeń nieistniejących, firmy starają się zwiększać znaczenie
błahych problemów medycznych - twierdzą David Henry i Ray Moynihan z australijskiego
Newcastle University.
Przykładami są chociażby zespół jelita drażliwego - łagodna dolegliwość, z której
usiłuje się zrobić poważną i wymagającą leczenia chorobę, czy naturalny stan, jakim
jest menopauza. Według niektórych badań 43% kobiet w USA cierpi na "dysfunkcję
seksualną", która oczywiście wymaga podawania jakichś pigułek... Czynniki ryzyka -
wysoki poziom cholesterolu czy osteoporozę - traktuje się jak choroby, które trzeba
koniecznie leczyć.
Wiele prowadzonych przez firmy farmaceutyczne kampanii medialnych ma na celu raczej
zwiększenie sprzedaży niż informowanie społeczeństwa o możliwościach zapobiegania
chorobom. Lekarze i pacjenci powinni być tego świadomi, zwłaszcza że firmy często
wykorzystują znane nazwiska ze świata medycznego do firmowania swoich kampanii -
konkludują naukowcy.
|