Przyszedł czas na ludzi Artykuł Waldemara Maszewskiego ze strony "hotnews.pl" |
Coraz częściej firmy produkujące preparaty do ochrony roślin testują ich
potencjalną szkodliwość dla organizmów żywych bezpośrednio na ludziach. Odkrycia
tego makabrycznego procederu dokonali ostatnio autorzy niemieckiego programu
telewizyjnego "Frontal 21", którzy do prekursorów używania ludzi w charakterze
królików doświadczalnych zaliczyli koncern "Bayer".
Jak poinformowano niedawno w programie niemieckiej telewizji "Frontal
21", istnieją laboratoria, które przeprowadzają badania bezpośrednio na
ludziach. Jako przykład podano prywatną klinikę w Edynburgu (Szkocja).
Takie badania szkockiej klinice zlecił jeden z największych na świecie
producentów pestycydów niemiecki koncern chemiczny "Bayer". Krytykowany
za wykorzystywanie ludzi w charakterze królików doświadczalnych koncern
"Bayer" w swojej obronie stwierdził lapidarnie, że tego typu badania
prowadzi się "niezmiernie rzadko".
Według zeznań jednego z uczestników tych badań, ludzie biorący w nich
udział nie zdają sobie sprawy z prawdziwego niebezpieczeństwa, na jakie
się narażają. Bruce Turnbull zgłosił się, gdy przeczytał ogłoszenie
prasowe, że prywatna klinika poszukuje chętnych do przetestowania
niektórych specyfików medycznych.
Osoba mająca poddać się testom nie
otrzymuje dokładnych informacji, o jakie badania tak naprawdę chodzi.
Tym bardziej nie informuje się danej osoby, iż w tym przypadku będzie
poddawana działaniu trujących pestycydów.
Turnbull, opisując swój przypadek, powiedział, że za około 700 euro za
kilka dni prób, musiał połykać tabletki (teoretycznie medykamenty),
które w rzeczywistości zawierały pestycydy. Okazało się, że klinika
badała wpływ poszczególnych dawek trucizny na ludzki organizm.
Relacjonując testy, Turnbull stwierdził, że połykanie tajemniczych
tabletek było bardzo rygorystycznie pilnowane, aby czasami "pacjent",
czyli w praktyce ludzki królik doświadczalny, nie wypluł jej. - Podczas
podawania mi do połknięcia tabletki kilka pielęgniarek stało przy mnie,
a lekarz przy moich nogach. Wszyscy dokładnie sprawdzali, czy na pewno
połknąłem dany preparat - opowiadał Turnbull.
Niemiecka telewizja ZDF poinformowała, że badania dotyczące wpływu
pestycydów na ludzki organizm z bezpośrednim wykorzystywaniem ludzi,
przeprowadza się poza granicami Niemiec, ponieważ u naszych zachodnich
sąsiadów jest to jak na razie zabronione.
Makabryczność tych badań jest tym większa, że zdaniem wielu lekarzy, są
one całkowicie niecelowe. Według dr. Wolfganga Lingka z Instytutu
Żywienia, z wyników takich badań można wyprowadzić całkowicie błędne
wnioski. Świadczyć mogą one nie tyle o granicach ludzkiej odporności na
toksyczne substancje zawarte w pestycydach, lecz o podnoszeniu się
granicy ludzkiej odporności na dany pestycyd. W konsekwencji może to
doprowadzić do znacznego podniesienia progów na obecność w danych
produktach dla wielu substancji chemicznych stosowanych dzisiaj w
produkcji żywności.
Według najnowszych danych instytutów sanitarno-epidemiologicznych,
ilość groźnych dla naszego zdrowia pestycydów w poszczególnych
produktach spożywczych jest o wiele wyższa, niż zakładają normy. W
ostatnich latach stwierdzono, że pomimo zapewnień producentów o
chemicznej czystości produktów żywnościowych
wiele z nich znacznie przekracza dozwolone normy na zawartość
pestycydów. Wyniki ogólnoniemieckich badań monitoringowych tutejszych
artykułów spożywczych pod kątem ich zanieczyszczenia pestycydami są
zatrważające.
W ziemniakach na 794 zbadanych próbek w 264 stwierdzono aktywne
pestycydy, w tym takie, których w ogóle w uprawie tego warzywa nie
wolno stosować w Unii Europejskiej. Wykryto w nich takie związki, jak
Profam lub Chloroprofam, które mają działanie rakotwórcze i wywołują
uszkodzenia układu nerwowego.
Po zbadaniu 600 próbek sałaty w 257 przypadkach stwierdzono obecność
pestycydów, w tym pięciu zabronionych przez prawo unijne. Wykryty w
sałacie pestycyd Winklozolina powoduje choroby nowotworowe, uszkadza
wątrobę i układ nerwowy, a także powoduje zaćmę i zaburzenia porodu. W
kapuście na 472 próby aż w 249 wykryto niedozwolone dawki pestycydów. W
nieco mniejszym stopniu zatrute pestycydami są truskawki i jabłka.
Przykłady ponadnormatywnych dawek pestycydów w produktach spożywczych
można by mnożyć. Jednak najbardziej zatrważające jest to, że we
wszystkich rodzajach warzyw i owoców laboranci wykrywali również te
pestycydy, których stosowanie od wielu lat jest w Europie całkowicie
zakazane.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że w roku 1986 z powodu spożycia
melonów zatrutych pestycydami w USA zmarło 6 osób, a 1350 uległo
ciężkiemu zatruciu. Według niemieckiej publicznej kasy chorych AOK,
rocznie w Niemczech dochodzi do ponad 20000 zatruć z powodu skażenia
żywności pestycydami.
Firma farmaceutyczna testowała lek na dzieciach
Lekarze w Nigerii zarzucają firmie farmaceutycznej Pfizer testowanie na dzieciach
w tym kraju leku niedopuszczonego do obrotu - podały nigeryjskie media.
Nigeryjscy eksperci stwierdzili, że największa na świecie firma farmaceutyczna
pogwałciła prawo międzynarodowe, testując jeden ze swoich leków na chorych dzieciach
podczas epidemii zapalenia opon mózgowych w 1996 roku - pisze w niedzielnym
wydaniu amerykańska gazeta "The Washington Post".
U pięciorga dzieci leczonych eksperymentalnym antybiotykiem i innymi lekami rozwinęły
się objawy artretyzmu; nie ma dowodów, że przyczynił się do tego testowany na nich
lek. Natomiast sześcioro dzieci leczonych innym lekiem zmarło - napisał "The
Washington Post". Nigeryjscy eksperci medyczni stwierdzili, że eksperyment
przeprowadzony na dzieciach przez Pfizera był "nielegalnym testowaniem
niezarejestrowanego leku" i "oczywistym przypadkiem wykorzystywania niewiedzy".
Media i prawnicy przez pięć lat domagali się ujawnienia poufnego raportu dla
nigeryjskiego rządu. "The Washington Post" uzyskał jego kopię ze źródła proszącego
o zachowanie anonimowości ze względu na bezpieczeństwo.
Szefowie koncernu Pfizer oświadczyli, że byłoby "niewłaściwe, aby firma
ustosunkowała się do określonych punktów" raportu. "Jednakże, jak niejednokrotnie
stwierdzaliśmy w ciągu minionych lat, Pfizer przeprowadził testowanie za pełną
wiedzą nigeryjskiego rządu i w odpowiedzialny sposób, zgodny z nigeryjskim prawem
i zaangażowaniem firmy Pfizer w zachowanie bezpieczeństwa pacjenta" - podano w
oświadczeniu.
Ale według autorów raportu Pfizer nie uzyskał zgody nigeryjskiego rządu na podanie
leku niemal setce dzieci i niemowląt. Dzieci zostały zabrane na leczenie zakaźnego
zapalenia opon mózgowych do szpitala w Kano - napisała gazeta.
Pfizer twierdzi, że starał się pomagać w zwalczaniu epidemii. Ale komisja nigeryjskich
ekspertów uważa, że lekarze z Pfizera zakończyli swoje badania i wyjechali, a
"epidemia szalała nadal".
Według komisji Pfizer powinien zostać "stosownie ukarany", powinien też
"bezwarunkowo przeprosić rząd i naród Nigerii". Firma powinna także zapłacić
odszkodowanie; jego kwoty jeszcze nie określono.
Dyrektor nigeryjskiej agencji rządowej ds. kontroli leków Dora Akunyili powiedziała,
że nie wie, dlaczego raport utajniono. Poinformowała, że jej agencja niezależnie
stwierdziła, że "ci ludzie nie mieli prawa przeprowadzać testowania leku".
|