Dlaczego wybrałem to miejsce?
Ponieważ jest mniej znane niż piramidy, lecz zbudowane z nie mniejszym rozmachem.
Ponieważ użyta tu technika w niczym nie ustępuje tej spod piramid.
Ponieważ jest tu tyle samo zagadek co w piramidach.
I wreszcie mamy tu do czynienia nie z trzema obiektami, ale z wieloma i na dużym obszarze.
Miasto należy do obszaru, który ja określam mianem "Inkaskiego kręgu". Miasto o typie
budowy zbliżonym do wszystkich miejsc tego obszaru, którego centrum wydaje się być Cusco.
"Krąg inkaski" zajmuje prostokąt o wymiarach ok. 200 na 80 km. Przedstawiam go na załączonej mapce.
Wszystkie budowle spotkane na tym obszarze charakteryzuje jeden styl. Jeden sposób
łączenia bloków kamiennych i jak się wydaje także obróbki.
|
Machu Picchu, miasto zawieszone pomiędzy ziemią i niebem, wzniesione na szczycie łańcucha górskiego,
otoczone głębokimi dolinami, wśród których wije się rzeka Urubamba. Miasto, do którego
kiedyś wiodła tylko jedna droga zbudowana na grani. Obok niego, jak strażnik, góruje szczyt
nazywany Huayna Picchu, na którym też znajdują się zabudowania. Jaka siła wniosła na ten
szczyt potężne bloki kamienne? Na to pytanie istnieją tylko głupie odpowiedzi.
Oficjalna historia głosi, że miasto zbudowała miejscowa ludność gdzieś w roku 1500
naszej ery. Oglądając dzisiejszą dwudziestowieczną technikę okolicznych mieszkańców
mimowoli ciśnie się pytanie: czy ten co to głosi wie co mówi, czy tylko mówi co wie?
Odkrycia miasta dokonał Hiram Bingham w roku 1911 i właściwie niejako przypadkiem.
Szukał czego innego. Szukał legendarnej, ostatniej stolicy Inków - Wilcabamby. To
miejscowi powiedzieli mu o tajemniczym mieście z kamieni i oni zaprowadzili go
na miejsce odkrycia jego życia. Ale nie była to Wilcabamba. Odkrył dla świata Machu Pichu.
Zapraszam do zwiedzenia tego miejsca. Nie bedzie to typowa wycieczka. Będę starał
się pokazać takie miejsca, które będą świadczyć o wielkim kunszcie, a przede
wszystkim o niespotykanej technice jego twórcy.
Nazwy także nie odzwierciedlają przeznaczenia obiektów. Są wymysłem dzisiejszych archeologów
i raczej nadane dla łatwiejszego ich odróżniania. Przykładem tego może być świątynia główna.
W wyobraźni widzisz potężną budowlę, a w rzeczywistości przed tobą ukazuje się coś w rodzaju
bardzo solidnego... przystanku autobusowego.
Czy Machu Picchu można nazwać miastem? Jest to obszar o wymiarach 300 na 250 m, według mnie za mały na miasto,
za mały nawet na osiedle. Całość otoczona terasami, których zasadniczym zadaniem było i jest
chronienie stoków górskich przed osunięciem się podczas trzęsienia ziemi i
zapewne nigdy nie służyły za pola uprawne. Brak jakichkolwiek
murów spełniających zadania obronne świadczy o tym, że nie były potrzebne. Ochronę
stanowiły wysokie, pionowe terasy i gdzieniegdzie mury. Kompleks można podzielić na trzy
oddzielne miejsca.
• kompleks wschodni składający się z największej ilości zabudowań,
• kompleks południowy stanowiący jakby zespół, gdzie przyjmowano przybyszy, oraz
• dwa oddzielne obiekty, położone jakby na uboczu - "świątynia" główna i Intihuatana
położona na najwyższym, sztucznym wzgórzu.
Kompleksy "wschodni" i "zachodni" były oddzielone od siebie szerokim, płaskim placem,
na którym nie było żadnych zabudowań. Do kompleksu zachodniego można było dostać się tylko
przez bramę główną lub przez dwa ciągi schodów i nie sposób było do nich dojść niepostrzeżenie.
W miejscu oznaczonym nr 7 (święta skała) stały dwa pomieszczenia chroniące jakby ścieżkę prowadzącą
do zabudowań na szczycie Huayna Picchu. Całość nie stawarza wrażenia ani ośrodka kultowego
ani kompleksu mieszkalnego.
Utrzymywanie, że miasto zostało opuszczone z powodów religijnych czy gospodarczych uważam za
ewidentne brednie. Jeśli mieszkali tu ludzie z XVI wieku to proszę pokazać ich cmentarzyska,
proszę powiedzieć dlaczego nie ma kanalizacji, proszę pokazać choć jeden mały "wychodek".
Nic takiego tu nie ma.
Sądzę, że opuszczenie miasta należy wiązać z wielkim trzęsieniem ziemi 12,5 tys. lat temu.
Skutki tego widać na każdym kroku. Nie znaleziono żadnej ludzkiej kosteczki, żadnego
dzieła sztuki. Być może jest coś ukryte pod ziemią, ale nikt takich badań tu nie prowadzi.
Jest jednak coś, co wskazuje na istnienie podziemnych pomieszczeń. Pokażę je później.
Do Machu Picchu prowadziła jedna droga. Tuż przed miastem (zostańmy przy tym określeniu)
znajdowało się coś w rodzaju punktu kontroli - Intipunku. Mały kamienny kompleks tuż przy drodze.
Na końcu tej drogi znajdowała się jedyna brama prowadząca do wnętrza kompleksu
zachodniego i schody prowadzące w dół wzdłuż murów do kompleksu południowego.
Sama brama jest łudząco podobna do Lwiej Bramy z Myken, choć niewątpliwie ta ostatnia
jest o wiele potężniejsza. Usytuowana podobnie w załomku muru,
zbudowana z potężnych bloków kamienia. Różni ją także to, co oglądamy z drugiej strony.
Nad bramą kamienny pierścień, a w połowie bramy po bokach prostokątne otwory z uchwytem
w środku, jakby do przywiązywania koni.
Sam wygląd miasta sprawia wrażenie jakby było budowane w kilku (technologicznych) etapach,
lub odbudowywane ze zniszczeń przez kogoś, kto nie miał już takich technicznych możliwości
jak pierwsi budowniczy. Są rejony, gdzie widać rękę mistrza, inny rodzaj kamienia, dokładność
budowy. Sa i takie, które sprawiają dużo mniej korzystne wrażenie.
Pozwolisz zatem, że teraz obejrzymy wspólnie miejsca, które są najciekawsze.
Usytuowana jest na sztucznym wzgórzu, wzmocnionym terasami. Wraz ze świątynią trzech okien
zbudowana jest bodaj z największych bloków spotykanych w Machu Picchu.
Pokazuję ją z trzech stron, byś miał wyobrażenie o wielkości stosowanych kamiennych bloków.
Największy jest wzrostu dorosłego człowieka.
Zwróć swą uwagę na jej wygląd. Czy twoje
wyobrażenie o światyni pasuje do czegoś takiego? Czy faktycznie nie przypomina ona solidnego
przystanku autobusowego? Gdzie tu ołtarze, gdzie miejsce dla odprawiania obrządku, gdzie
wreszcie miejsce dla "wiernych"? Coś tu jest nie tak. Czy to był warsztat, stacja obsługi,
czy jeszcze coś innego, o czym my dzisiejsi ludzie nie mamy pojęcia?
Jaki dach zabezpieczał
ten budynek? Na ścianach widać tylko grube wypusty. Czy służyły do podtrzymania czegoś,
co mogło być dachem? Chyba nie, bo znajdują się tylko na jednej wewnętrznej ścianie.
Zdjęcie poniżej ukazuje powiększenie wewnętrznej ściany świątyni, tej z niszami. Górne
bloki kamienia są w kształcie litery "L" i te krótsze ramiona tworzą coś w rodzaju
wypustów. Jaką miały pełnić rolę. Nie wiadomo. Jest to budowla, jedna z kilku, zbudowana
z jednolitych bloków kamiennych, z których niektóre elementy wydają się być jednakowej wielkości.
Wydaje się też, że zachowano w niej elementy symetrii.
 |
 |
W samej budowli archeolodzy prawdopodobnie nie wykonali żadnych pomiarów i
chyba tylko dlatego, by nie
powiekszać ilości i tak już dużej ilości pytań. Na pierwszy rzut oka widać jednak,
że elementy wykonano nie przypadkowo, a symetria wprost rzuca się w oczy. Do dziś
uczeni nie dali także konkretnej odpowiedzi do
czego miały służyć trapezoidalne nisze. Według ich hipotezy były to miejsca na ustawienie
figurek Bogów. Ale czy to jest prawda? Jest ich tak dużo, że dzisiejszy (teoretyczny)
panteon należałoby powiększyć co najmniej kilka razy. Ponadto nie pokuszono się o sprawdzenie
czy przypadkiem nie posiadają jednakowych wymiarów, co mogłoby oznaczać, że stworzono je
dla przechowywania czegoś, co nazwalibyśmy dzisiaj rzeczą standardową.
Powiększone zdjęcie po prawej daje jednak dużo do myślenia. Widać wyraźnie, że
z nisz "coś" wyciekło i
to "coś" wyraźnie odbarwiło kamień. Początkowa, szara barwa kamienia z czarnymi smugami
została zmieniona na żółtawą, która wyraźnie różni się od otoczenia. Co to był za płyn?
Na pewno nie wino mszalne i na pewno nie Bóg w płynie. Próżno jednak szukać prób
ustalenia składu tego płynu czy chociażby ustalenia co mogło zostawić na ścianach
te czarne smugi. Czy te żółtawe smugi spowodowały opady deszczu? Jeśli
by tak było, to dlaczego nie zmyły całych ścian? Czy w niszach przechowywano naczynia z "czymś"
w postaci płynnej czy półpłynnej? Na te pytania jeszcze nikt nie próbował odpowiedzieć.
Położona tuż obok świątyni głównej. Nazwę zawdzięcza trzem trapezoidalnym otworom wyciętym
w blokach skalnych, z których ją zbudowano. Dodam w tym miejscu, że taki rodzaj okien,
drzwi i nisz spotkać można tylko w rejonach, gdzie działali poprzednicy Inków.
Na środku stoi kamienny słup, jakby podpora do nieistniejącej poziomej belki mocowanej w
ścianach bocznych w specjalnych wycięciach kamiennych bloków. Samo wykonanie okien
stwarza wrażenie jakby zostały wycięte w litej skale po wybudowaniu muru. Jakiego
sposobu użyto? Czy było to mozolne wykuwanie?
Intihuatana - kamień słońca? |
Jeden z najciekawszych bloków kamiennych. Ochrzczony mianem iglicy słońca - Intihuatana,
według biegłych, jest swego rodzaju gnomonem, który ludziom epoki średniowiecza miał przypominać
o sianiu, zbieraniu i śniadaniu. Ciemnym ludziom oznajmiał nadejście wiosny, i
kazał zbierać chrust na zimę?
Czy faktycznie był to słoneczny zegar? Nie jest skierowany w kardynalnych geograficznych
kierunkach świata. W przybliżeniu pionowy wypust wskazuje kierunek północno-zachodni.
Po za tym liczne wycięcia, nacięcia, żłobienia, płaszczyzny we
wszystkich kierunkach nie wiadomo czemu miały służyć. Pęknięcie u podstawy świadczyć może
o tym, iż doznał on potężnego wstrząsu. Gdyby się jednak okazało, że iglica wskazuje
kierunek około 2º na wschód od północy? Jeśli przeczytałeś już fragment o "siedemnastu
stopniach Daenikena", to już powinieneś się domyślać...
Najwspanialszy bodaj, pod względem wykonania, budynek. Jest w zasadzie kompleksem tajemnic.
Mur posadowiony na przyciętej specjalnie skale. Doskonale dopasowane i obrobione kamienie,
przypominające taśmowy wyrób. W tym stylu zbudowany jest w zasadzie cały zespół i jedna
budowla na północ od niego. Obok otworu okiennego "świątyni Słońca", po stronie
zewnetrznej, umieszczono
kamienne wypusty. Czy przytrzymywały średniowieczną szybę, czy służyły innemu celowi.
Ja nie mam żadnego pomysłu.
Jeszcze dziwniejszy jest obiekt który osłaniają. Stanowi on szczyt skały macierzystej
tu i ówdzie ponacinany i przyszlifowany. Tyle zachodu dla jednego kamienia? Musiało to coś
znaczyć, tym bardziej, że prawie identycznę budowlę spotykamy w Pisaq na północ od Cusco.
Czy ma to związek ze wspominanym w mitach greckich promieniowaniem tellurycznym (ziemskim),
przez radiestetów nazywanym czarnym? Być może. Energię z ziemi czerpał, według mitów,
Anteusz (gigant - syn Posejdona i Gai),
zabity przez Heraklesa dopiero wtedy, gdy ten uniósł go do góry odrywając go od ziemi, źródła
jego mocy.
Czy to przypadek, że w "świątyni" Słońca pod trapezoidalnymi niszami spotykamy
podobne "nacieki" jak w "świątyni"
głównej? Spójrz na zdjęcie po prawej. Mury czarno-szare i podobne jasne smugi ciągnące
się od podstaw nisz ku dołowi. Co ciekawe budowla ta jest też zbudowana z jednolitych
"kamiennych" cegieł, podobnie jak i "świątynia" główna i tylko w tych dwóch miejscach
zauważyłem takie ślady.
Kompleks ten znajduje się w południowo-wschodniej części całego kompleksu, poniżej dużego,
zeszlifowanego kawałka skały, nazwanego przeze mnie skałą-lustrem.
Nazwę przyjęto zapewne z powodu jednej rzeźby w kamieniu przypominającej pazur. Czy to jest
pazur kondora trudno ocenić. Dla mnie podobniejszy jest do dzioba. Tworzyłby pewną całość,
jeśli skały za nim przyjąć za rozpostarte skrzydła. Dość ciekawie wyglądają mury wkomponowane
bezpośrednio w skały. Poza tym nie ma tu nic co by przypominało świątynię.
Jest to chyba najbardziej "zagmatwane" miejsce w całym kompleksie. Pełno tu krzywizn i
poskręcanych scieżek, mnóstwo kamiennych "cegieł" ustawianych wprost na litej skale, a
także wnęk prowadzących do nikąd.
Następna ciekawostka. Fragment skały zeszlifowany na płasko. Chyba po to, by odbijać
promienie popołudniowego słońca. Czy faktycznie służył do tego, by być widocznym z daleka?
Czy zadaniem tej skały było być widoczną z powietrza? Nie znając techniki i technologii
budowniczych nie sposób wyciągnąć jakichkolwiek racjonalnych wniosków. Na dobrą sprawę
mogła to być też "ozdóbka" dająca tylko efekt przyjemności samego oglądania.
Rumowisko skalne na terasie |
Rzeczone rumowisko znajdziesz po prawej stronie zdjęcia u dołu. Na lewo od niego
wznosi się Huayna Picchu, niżej dwa, słabo widoczne domki pokryte współczesną strzechą,
pomiędzy którymi niewidoczna, znajduje się święta skała.
Dlaczego stało się ono obiektem mojego zainteresowania? Otóż nie tyle rumowisko, co miejsce,
na którym się ono znajduje. W Machu Picchu spotykamy trzy skupiska rumowisk skalnych,
ale żadne z nich nie zajmuje tak eksponowanego miejsca. To natomiast, obramowane potężnymi murami teras
może świadczyć, że kiedyś to rumowisko było albo budowlą, albo czymś podobnym do zdobnej
jaskinii. Może też stanowiło wejście do podziemnych pomieszczeń. Nie wiem.
Co to było naprawdę, dowiemy się nie prędko. Nie ma na razie takiej
siły, która mogłaby unieść skały i dopasować je jakoś do siebie.
Samo umiejscowienie rumowiska w obrębie terasy daje wiele do myślenia. Skoro, jak wspominałem,
terasy służyły przede wszystkim jako zabezpieczenie przed osuwaniem się ziemi podczas
trzęsienia ziemi, to dochodzę do wniosku, że musiały chronić coś naprawdę ważnego.
Góra będąca dla Machu Picchu jego symbolem. Każde zdjęcie, każda pocztówka zawiera ten widok.
Jest tym samym, co dla Rio de Janeiro słynna "Głowa cukru". Także na niej budowniczy zostawili
swój ślad. Tajemnicą zostanie to jak oni wynieśli tak wysoko bloki skalne, z których zbudowano terasy
i budynki.
Dojście na szczyt, to wąska ścieżka wyłożona kamiennymi płytami. Wznosi się czasem pod kątem
większym od 45º. Dwoje ludzi aby się minąć muszą się otrzeć o siebie. Jak wobec tego
wniesiono tam bloki skalne ważące po kilka, kilkanaście ton? W jakim celu na szczycie góry
umieszczano zabudowania? Czy to były świątynie? Jeśli tak, to tylko dla najbardziej
sprawnych fizycznie. Czy ich Bóg nie kochał starych i ułomnych?
Ten kawał skały na pewno miał jakieś znaczenie. Postawiono go pionowo, wokół ułożono
obramowanie z dokładnie uformowanych, ściśle do siebie przylegających kamieni.
Tak się nie postępuje z przedmiotem bez znaczenia. Jaki jest duży wnioskujesz po
sylwetkach ludzi, a i waga na pewno duża. Niektórzy sądzą, że przedstawia zarys góry
leżącej za nim (na zdjęciu w chmurach). Musisz uwierzyć mi na słowo. Przypomina. Nie
wiem jednak dlaczego skała jest obrócona o 180º w stosunku do oryginału.
|