Atlantyda istnieje nadal Atlantyda tylko na Oceanie Atlantyckim albo wcale - prof. L. Zajdler |
|
Tę trwającą do dziś burzę rozpętał Platon ponad dwadzieścia wieków temu w swoich
rozprawach Kritias i Timajos. Burzę, która umiejących czytać podzieliła na dwa wrogie
obozy. W tej sprawie nie ma w zasadzie obojętnych. W obozie zwolenników można spotkać
takich, którzy wierzą w każde słowo napisane przez Platona, zaciekłych wrogów którzy
na samo słowo Atlantyda dostają "gęsiej skórki" i takich, którzy dla pięciu minut
sławy gotowi są głosić surrealistyczne hipotezy. Czytając niektóre wypowiedzi
odnosi się wrażenie, że Atlantyda była pchłą, którą Platon zabił ją jednym ruchem
paznokcia i w odruchu żałości napisał alegoryczną powieść. Od tego czasu zapisano
tony papieru i wylano morze atramentu, ale nie zrobiono rzeczy podstawowej - nie
podjęto ani jednej próby jej odnalezienia. Przez cały ten czas nie wykonano
najmniejszego ruchu, by raz na zawsze wyjaśnić sprawę, choć dziś już są i doskonałe
możliwości techniczne i środki. Nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go?
Dlaczego?
Okres europejskiego średniowiecza był okresem patentu na naukę zawłaszczonego przez
kościół, który do pilnowania prawomyślności miał w swojej dyspozycji "zbrojne ramię" -
Świętą Inkwizycję". Renesans przyniósł wyzwolenie nauki spod władzy kościoła i na
zasadzie przekory stworzył swoją naukę, ale już pozbawioną korzeni. Wszystko, co w
treści zawierało słowo "Bóg" i "stworzenie" zostało wyrzucone poza nawias
"racjonalnej" nauki. Pozostawiono otwarte już drzwi i obok rozpoczęto wykuwać
nowe. O ile w naukach ścisłych i postępie technicznym każdy błąd oznaczał ludzką
tragedię, o tyle w naukach humanistycznych rozpoczęto wielkie poszukiwania prawdy,
która nie musiała być okupiona ofiarami. Jak powstał rozumny człowiek? Jaka jest
nasza historia? Pytania, na które do dziś nie znaleziono odpowiedzi. W nauce o
człowieku i historii zwanej starożytną prym zaczęły wieść elity, które na dzień
dzisiejszy stworzyły dwie wielkie, choć dalekie od prawdy teorie - darwinizm i
historię starożytną.
Owe elity do ochrony własnych, niemałych korzyści, zaprzęgły także wielką politykę.
W roku 1955 Międzynarodowa Konferencja UNESCO wydała wykaz tematów, który nakazywał
rozpatrywanie ich z najwyższą ostrożnością, a w którym to zestawie znalazły się
między innymi:
Co w praktyce oznacza opublikowanie takiego wykazu? Nic innego, jak tylko zamknięcie
publicznych dotacji na badania i poszukiwania prowadzone przez ludzi myślących inaczej
niż oficjalna nauka. Oznacza to także praktyczny zakaz publikacji w oficjalnych mediach
czegokolwiek na ten temat, co odbiegało by od powszechnie przyjętego schematu. Jest to
oficjalny zakaz poszukiwania i głoszenia prawdy w imię ochrony garstki ludzi, dla
których prawda może oznaczać tylko koniec kariery, koniec łatwych pieniędzy i koniec
"la dolce vita".
Cała dzisiejsza nauka o pochodzeniu człowieka i historia najstarszych dziejów
cywilizacji to nic innego jak tylko marnotrawstwo publicznych pieniędzy i ludzkiej
energii na badania pozbawione sensownego celu. To prawie dwa wieki marazmu
polegającego na przepisywaniu "naukowych" prac bez żadnych racjonalnych wniosków.
To prawie dwa zaprzepaszczone wieki na możność zrozumienia prawdy o pochodzeniu
nas wszystkich i na zrozumienie prawdy o zagładzie naszych wielkich antenatów.
Następny taki sam kataklizm, który dotknął Atlantydę może dotknąć także nas i
będzie tym ostatnim, po którym nie będzie już nikogo, ani kłamców ani okłamanych.
Nie będzie też satysfakcji i osądu historii.
|
|
Późniejsi badacze zarzucą Platonowi dosłownie wszystko, gdzie najlżejszym
określeniem jego dzieła jest słowo "bajka". Jest to naturalna kolej rzeczy
w dzisiejszej nauce. Tam, gdzie nie można rzeczowo udowodnić nieprawdy,
wprowadza się skomplikowane meandry myślowe mające pozory naukowości, które
mają zdyskredytować twórcę. Od "szczerych chęci" po literackie kłamstwo.
Poniżej wybrane fragmenty "Dialogów", te które dotyczą Atlantydy.
Jak na bajkę za dużo tu trafnych spostrzeżeń zarówno z dziedziny astronomii jak i
z innych dziedzin. Ci, którzy twierdzą, że Platon wymyślił Atlantydę dla potrzeb
własnej koncepcji filozoficznej nie potrafią tego wytłumaczyć. Po co tyle rzeczowych
relacji dla jednego kłamstwa? Czy dlatego pisał o przechowywaniu dokumentów pisanych
w świątyniach egipskich, bo wiedział że zaginą? Oskarżenia są wyjmowane jak króliki
z kapelusza, ale żaden z piszących te rewelacje nawet nie stara się ich udowodnić.
Niektórzy zarzucają Platonowi błędne podanie ilości lat, gdyż twierdzą jako by Solon
pomylił liczby "tysiąc" i "sto". Być może byłoby to prawdą, gdyby Solon przepisywał
egipskie teksty. Solon jednak nie znał egipskiego pisma, Solon te liczby usłyszał.
W dalszych dialogach Platon opisując wygląd dawnej Grecji pisze:
Atlantyda zginęła w jakimś wielkim kataklizmie, który Platon powiązał z wielkimi
trzęsieniami ziemi i powodziami. Nie był to także kataklizm, który można by nazwać
lokalnym. Zagłada nastąpiła i na terenie gdzie walczyły wojska greckie i na terenie
samej Atlantydy, a więc na znacznym obszarze. Czy są inne opisy podobnego kataklizmu?
Są, chociaż trudno powiązać je z Atlantydą, bowiem nie wymieniają Atlantydy dokładnie
z nazwy, a także trudno umiejscowić je w czasie.
|
|
Czy w opisach podanych niżej chodzi o ten sam kataklizm? Definitywnej odpowiedzi
nie będzie i jest po temu kilka przyczyn, z których dwie są najważniejsze.
Trudność w umiejscowieniu w czasie (nie mamy żadnej pewności czy prawidłowo
interpretujemy kalendarz Ameryki Środkowej) oraz w odnalezieniu miejsca
podanego w opisach (kształt kontynentów zmienił się na skutek kataklizmu).
To, że może chodzić o ten sam kataklizm świadczą tylko opisy jego wielkości.
To nie są opisy zwykłego trzęsienia ziemi czy lokalnego potopu, to są opisy
wielkiego kataklizmu.
O jakich dziesięciu państwach mówią mieszkańcy Mezoameryki? Czy to przypadkowa
zbieżność, że Atlantyda składała się z dziesięciu królestw? Wrażenie unoszenia i
opadania lądu mogły stwarzać następujące po sobie fale tsunami wywołane "wielkim
uskokiem skorupy ziemskiej" gdzie po zakończeniu przesuwania się skorupy ziemskiej
woda zalała ląd na zawsze.
Z opisu Chilam Balam przed końcowym akordem zatopienia wybrzeży przez "potworne
fale wody" wynika, że stało się coś, co mogło być przyczyną ataku wód. Czy
przyczyną kataklizmu było uderzenie wielkiego meteorytu? Bardzo możliwe.
Jeszcze inny opis znajdujemy w manuskrypcie fryzyjskim gdzie opisu dokonać
musiał człowiek, który został doskonale poinformowany o zasięgu kataklizmu.
Przez kogo? Tu możemy snuć tylko domysły.
Doskonały reportaż i choć niektóre nazwy brzmią znajomo nie należy wyciągać zbyt
daleko idących wniosków. Zastanawia jednak przypadkowa zbieżność. Rękopis
przechowywany przez rodzinę de Linden wspomina także o kapłance "Burgtmaad
zwanej Min-Erva" oraz o królu Fryzów imieniem Minno, który ponoć udzielał
porady prawnej Kreteńczykom. Imię bogini przypomina etruską boginię Menrwa,
która to z kolei u Rzymian stała się Minerwą.
|
|
Od Platona dowiadujemy się, że Atlantyda obejmowała część królestwa Libii i
graniczyła z Egiptem. Jeśli tak, to terenem zajętym przez Atlantów mogły być
wybrzeża Libii, a także północno-zachodniej Afryki, chociażby z powodu dogodnej
komunikacji z rodzimym krajem poprzez morze. Czy Atlanci wybudowali stare Lixus?
Nikt nie jest pewien jego pochodzenia, a Fenicjanie, którym się je przypisuje,
byli przecież narodem żeglarzy, a nie wielkich budowniczych. Jeszcze jedna
rzecz godna uwagi. Z tego, co usłyszał Solon, Atlanci nie byli zaangażowani
w wojnę z Egiptem. Dlaczego? Kapłani z Sais powiedzieli Solonowi, że historia
Greków jest o tysiąc lat starsza od egipskiej. Czy Egiptu wtedy jeszcze nie było?
Czy istniejące państwo przed Egiptem historycznym nazywało się inaczej? Czy była
to inna cywilizacja? Czy tej właśnie, a nie egipskiej, cywilizacji zawdzięczamy
piramidy, Ozyrejon, kolosy Memnona czy Abu-Simbel?
Platon pisze także, że w Europie królestwo Atlantów panowało aż po Tyrrenię.
Tyrrenami jak wiemy, Grecy nazywali Etrusków, zajmujących część "włoskiego buta"
na północ od Rzymu. Wniosek jaki się nasuwa to taki, że pod panowaniem Atlantów
znajdować się mógł także cały półwysep Iberyjski, a przynajmniej jego nadmorskie
rejony, dzisiejsze wybrzeża Francji, a nawet południowe Wielkiej Brytanii
(glacjolodzy twierdzą, że półwysep Kornwalii, Normandia i Bretania były wolne
od lodowca), a tajemnicze Stonehenge leży przecież na półwyspie Kornwalijskim.
Jeśli tak było, to trudno uważać Atlantów za państwo odizolowane od ówczesnego
świata. Na pewno utrzymywało kontakty handlowe ze wszystkimi sąsiadami. Platon
pisał przecież, że w stolicy Atlantydy rozbrzmiewały wszystkie języki świata.
Tam gdzie jest wymiana handlowa, tam muszą przenikać się kultury i cywilizacje.
Skoro doszedłem do takich wniosków, nie sposób nie zastanowić się nad jeszcze
jednym aspektem. Opanowanie rejonów nadbrzeżnych Europy i Afryki świadczy o tym,
że Atlanci musieli być narodem wyśmienitych żeglarzy. Skoro tak, to zapewne nieobce
im były także zachodnie rubieże Atlantyku. Pewne zabytki Mezoameryki wskazują jakby
na inną kulturę. Nie łudźmy się, że głowy olmeckie, gigantyczne rzeźby azteckie jak
Tlaloc czy Coatlicue, ogromne piramidy w Teotihuacan wykonali przodkowie dzisiejszych
Indian.
A inne dowody?
•
W roku 1898 podczas naprawy kabla leżącego na dnie Atlantyku na północ od wysp
Azorskich, wydobyto z głębokości ponad 2000 m kawałek zastygłej lawy. Uczony
francuski Termier stwierdził, że lawa ta do stanu krystalicznego mogła przejść
tylko na wolnym powietrzu i nie później niż 15 tysięcy lat temu.
Przeprowadzano też i inne badania związane z biologią oceanu. Ciekawych wniosków
dostarczyło badanie osadów dennych, a szczególnie otwornic "globorotalia
truncatulinoides". Pierwszy zwrócił na to uwagę M. Żyrow w roku 1961,
twierdząc, że przed 10 tysiącami lat na wschód od Grzbietu Atlantyckiego
nie było otwornic lewoskrętnych, co znaczyłoby iż zasiedlenie ich w tym
miejscu miało miejsce po zagładzie Atlantydy.
Wniosku tego nie wypowiadam jednak stanowczo. Badanie węglem C-14 ma swoje wady.
Badaniu poddano tylko wierzchnie warstwy, gdzie w szkielecikach otwornic można
było odnaleźć resztki szczątków organicznych, a ponadto można postawić pytanie -
skąd pewność, że warstwy te przez tysiące lat istnieją w stanie nienaruszonym?
Ze sprawozdania badania dna Atlantyku Obserwatorium Lamonta -
"Stwierdzono poza tym pewne luki w osadach; w niektórych punktach dna oceanu brakowało
całych dziesiątków metrów osadu, a luki te obejmują miliony lat. W pewnym miejscu
okazało się, że pokład osadu sprzed 26 do 34 milionów lat pokryty był późniejszym
osadem, pochodzącym z epoki plejstocenu. Prawdopodobnie
w okresie późniejszego plejstocenu nastąpiło trzęsienie ziemi i na skutek
tych wstrząsów część osadów zsunęła się po zboczu wzniesienia, odsłaniając pokłady
dawne sprzed milionów lat. Bezpośrednio po tym zaczęły się gromadzić nowe osady.
Istnieją też inne hipotezy bedące raczej pytaniami, gdyż wiele z nich jest
dotychczas nie zbadanych, a dotyczących tzw. pamięci zwierząt. Przykładowo:
•
Dlaczego europejskie węgorze odbywają tarło tylko w Morzu Sargassowym?
Najlepszym jednak dowodem byłyby jakieś ruiny w głębinach Atlantyku, rzeźby czy
przedmioty codziennego użytku. Ale to są w dalszym ciągu marzenia. Zejście na
głębokość ponad 3000 m to przedsięwzięcie ryzykowne i kosztowne. Brak też
pewności, czy znajdzie się cokolwiek i czy kosztowna ekspedycja nie zamieni się
w kosztowną wycieczkę.
Czy nie lepiej rozpocząć poszukiwań na lądzie? Czy nie lepiej odkurzyć niezrozumiałe
znaleziska, powyciągać z ciemnych muzealnych magazynów artefakty nie pasujące do
kultur i epok oraz jeszcze raz przyjrzeć się im dokładniej? Historycy znają na
pewno coś takiego, jak oddziaływanie czy przenikanie kultur. Przecież według
Platona Atlantyda utrzymywała szerokie kontakty handlowe.
|
|
Do przeprowadzenia swoich poszukiwań muszę jednak założyć pewne tezy, które
uznaję za podstawowe. Oto one:
•
Platon opisał prawdę i jego opisy należy brać dosłownie. Odnajdywanie Atlantydy
w różnych częściach świata uważam za przejawy naciągania faktów, wybiórcze
traktowanie tekstu i szukania "5 minut" popularności.
Chcę się skupić na dowodach i poszlakach nam najbliższych, a więc z terenu Europy,
Bliskiego Wschodu i Afryki północnej. Czasem wynikają z tego naprawdę zaskakujące
wnioski.
Mówiąc o Atlantydzie, stolicy Posejdona należy uzmysłowić sobie, że mówimy o
architekturze wielkich kamieni podobnych do tych z Myken i Tirynsu, a więc o
epoce istniejącej na długo przed klasycznymi Grekami. Epoce rozpoczętej w wieku
Bogów i półbogów, w którym Zeus usilnie pracował nad uszlachetnianiem ludzkiego
rodzaju płodząc na prawo i lewo Półbogów-Herosów. Takim był między innymi Herakles,
który ustawił słupy na zachodniej granicy ówczesnego świata lub jak kto woli na
wschodzie Atlantydy. Współcześni Grecy uznali, że Słupami Heraklesa są skały
cieśniny gibraltarskiej prawdopodobnie dlatego, że za nimi na zachód nie znaleźli
już nic, wszystko zostało zalane. Jednak według mitologii greckiej, Herakles
ustawił słupy na wyspie Erytei położonej na zachodnich krańcach świata, gdzie
miał wykonać swoją dziesiątą pracę - zdobycie trzód olbrzyma Geriona. Na wyspę
dopłynął w złotej czarze boga Heliosa. Być może chodzi o jakąś nieistniejącą już
wyspę, zalaną wodami Morza Śródziemnego, na której znajdowały się kamienne kolumny
zwane Słupami Heraklesa i być może ta wyspa leżała w pobliżu cieśniny Gibraltarskiej.
Kolumny, wykonane i ustawione przez herosa, bardziej pasują do stwierdzenia "Słupy
Heraklesa" niż dwie nagie skały cieśniny Gibraltarskiej. Morze Śródziemne przed
"Wielkim uskokiem..." też wyglądało zapewne zupełnie inaczej. Platon opisuje je -
"Całe to morze,
które się znajduje z tej strony cieśniny, o której mowa, wygląda na port o wąskim
wjeździe". Stąd też zapewne kłopoty tych wszystkich, którzy odnaleźć chcą na
dzisiejszym morzu Śródziemnym, trasę podróży Odyseusza spod Troi do Itaki.
Czy istniała Atlantyda? Według mnie
istniała. Została pochłonięta przez wody Atlantyku, które w wyniku "wielkiego uskoku..."
zakryły ją kilkukilometrową warstwą. Należy jej szukać tam, gdzie wskazał Platon -
na Atlantyku, na przeciwko słupów Heraklesa, między Gibraltarem a Ameryką Północną
pod kilkukilometrową warstwą wody.
Wytypować można obszar, który spoczywa na głębokości około 2-3 km pod wodą. Nie
należy się natomiast spodziewać wielkich dzieł sztuki, czy monumentalnych budowli.
Jeśli Atlantydę zmiotły masy wody to nic nie znajdziemy, a jeśli coś w ogóle znajdziemy możemy
mówić o wielkim szczęściu. Możemy natomiast odkryć zarysy wyspy i słynne koliste
kanały oraz porównać ukształtowanie terenu z opisem Platona. Być może peryferiami
cywilizacji Atlantów jest słynna już Bimini Road. Jeżeli odnajdziemy resztki
stolicy Posejdona, to prawdopodobnie odnajdziemy budowle kamienne "typu" Mykeny,
Tiryns czy Machu Picchu lub Oltantaytambo. Takie potężne, cyklopowe budowle
wznoszone przez Bogów królowały tam od samego początku.
• Girolamo Fracastoro (1530) - Meksyk,
• Athanasius Kircher (XVII w.) - w trójkącie w. Zielonego Przylądka, Azory, w. Kanaryjskie,
• Olaus Rudbeck - Skandynawia, Uppsala,
• Robert Vaugoudy - Brazylia,
• J. S. Bailly - Spitsbergen,
• Buffon - w. Wniebowstąpienia i w. Św. Heleny,
• Cadet - wyspy północnego Atlantyku,
• A. Norow - m. Śródziemne, między Sycylią i Cyprem,
• A. Karnożycki - wyspy morza Egejskiego,
• Ignatius Donelly - środkowy Atlantyk,
• K. T. Frost, Bayley - Kreta,
• Leo Frobenius - zatoka Gwinejska,
• Fessenden - Kaukaz,
• Fosset - dżungla Amazonki,
• B. Bogajewski - północna Afryka,
• P. Borchardt - Tunezja,
• A. Schulten - płw. Pirenejski,
• Nikola Russo - na m. Tyrreńskim,
• J. Spanuth - Helgoland,
• A. Galanopoulos - Kreta,
• N. Żyrow - środkowy Atlantyk.
Co się wówczas działo? Masy wody oceanu Atlantyckiego siłą bezwładności ruszają w
kierunku równika i bieguna południowego, by po jakimś czasie ze zdwojoną siłą ruszyć
z powrotem na północ. Było to tsunami o wysokości kilku kilometrów miażdżące
wszystko na swojej drodze. To samo działo się ze wszystkimi oceanami, morzami,
jeziorami i rzekami na całym świecie. Wybrzeża kontynentów zostały spłukane do
morza wraz ze wszystkim co na nich było. Nie wiadomo, czy woda nie dosięgła
także najwyższych partii gór. Wybrzeża Ameryki Północnej, wyspy na Atlantyku
powyżej dzisiejszego zwrotnika Raka, szelf europejski, wszystko to znalazło
się pod wodą. Już na stałe. Do dziś przecież odnajduje się ślady dróg
prowadzących wprost do oceanu, czy zagadkowe budowle znajdujące się pod wodą.
Dzisiejsza technika zrobiła olbrzymi krok do przodu. Dlaczego więc nie przeprowadzi
się podwodnych poszukiwań w rejonie Bermudów czy wysp Azorskich? Nawet w atlasie
szkolnym widać w tym miejscach pod wodą istniejące wyniesienia dna, będące na
głębokości 2-3 km. Opuszczenie sonaru i zeskanowanie dna w tym miejscu mogłoby
ukazać ukształtowanie terenu dna, a być może nawet zarysy kompleksów budowlanych
(regularność kształtów), a już na pewno pełnię szczęścia dałoby odkrycie czegoś
zbliżonego do współśrodkowych kręgów, które znajdowały się w stolicy Atlantydy.
Po takich przygotowaniach można by było zorganizować już konkretną ekspedycję
poszukiwawczą. Podwodne roboty z łatwością dostarczyłyby konkretnych dowodów.
Odejdźmy na chwilę od tematu. Jest na ziemi taki twór składający się ze
współśrodkowych kręgów. Nie wiadomo, co to może być, a tym bardziej co lub
kto mógł coś takiego wytworzyć. Nazywa się "strukturą Richat" i znajduje się
w Mauretanii w Afryce zachodniej. Jak wygląda?
Spróbujmy teraz wyłuskać z Platona wiadomości na temat warunków geograficzno-fizycznych
wyspy.
Platon (Timajos) - Potęga owa posiadała wyspę przed cieśniną, która się nazywała u was
Kolumnami Heraklesa. Wyspa ta była większa od Libii i Azji razem wziętych. Podróżni
owych czasów mogli się dostawać z tej wyspy na wyspy inne, a z nich na cały kontynent
przeciwległy, który się rozciągał dokoła tego prawdziwego morza. Całe to morze, które
się znajduje z tej strony cieśniny, o której mowa, wygląda na port o wąskim wjeździe.
A co jest po tamtej jej stronie, można by nazwać prawdziwym morzem, a ziemi, która je
zewsząd otacza, można by dać, w ścisłym tego słowa znaczeniu, miano kontynentu.
Platon (Kritias) - Blisko morza i przez środek całej wyspy leżała równina, która miała być
najpiękniejsza ze wszystkich równin, o niezwykłej urodzajności. W pobliżu zaś
równiny wznosiło się niewysokie wzgórze, w odległości mniej więcej pięćdziesięciu
stadiów (900 m) od jej środka.
Względnie dobrze do tych opisów pasuje rejon Grzbietu Atlantyckiego w rejonie
Azorów, który zaznaczyłem na mapce. Czy tak wyglądała Atlantyda? Na pewno nie,
i tego jak wyglądała nie wie nikt. By "wynurzyć" wyspę należało by wykonać
ogromną pracę kartograficzno-obliczeniową dla współrzędnych geograficznych
odpowiadających biegunowi w okolicy Akpatok.
Wielkości samej wyspy nie określono. Ograniczono się tylko do porównania jej z
Libią i Azją. Z tego porównania trudno wysnuć jakikolwiek wniosek. Nie znamy
obszaru Libii w rozumieniu Egipcjan, jak również nie wiemy jak wielki obszar
krył się pod nazwą Azji. Wiemy natomiast, że równina miała kształt nieregularnego
prostokąta o długości boków około 540 km.
Najważniejszą rzeczą, którą musimy sobie uprzytomnić to ta, że przed
"wielkim uskokiem..." wyspa położona była wyżej o prawie 5 km i jej góry
mogły sięgać wysokości 2 km lub większej. Obliczyłem, że w miejscu dzisiejszych
Azorów do środka Ziemi jest około 6369,4 km (promień geoidy) przy odległości od
dzisiejszego bieguna około 4680 km. W tym samym miejscu (cały czas mowa o Azorach)
przed "wielkim uskokiem..." było około 6364,5 km i do ówczesnego bieguna około
3360 km, a to daje różnicę 4,9 km wysokości.
Zaznaczona przeze mnie hipotetyczna wyspa może odpowiadać Atlantydzie. Wielką
równinę od północy ochraniał łańcuch górski (na mapce czarna przerywana linia),
stanowiący część dzisiejszego Grzbietu Atlantyckiego. Opisywane gorące źródła na
wyspie można tłumaczyć bliską działalnością wulkaniczną rowu atlantyckiego,
aktywnego zresztą do dzisiaj. Platon wspomina także o wydobywaniu trzech rodzajów
kamienia - białego, czarnego i czerwonego. Czarnym kamieniem mógł być zapewne
bazalt, co też świadczyłoby o tworach wulkanicznych znajdujących się na wyspie.
Przy odrobinie fantazji można także ujrzeć wspominaną równinę okoloną zewsząd
górami opadającą w kierunku morza na południu. Być może samo ukształtowanie terenu
tworzyło swoisty mikroklimat pozwalający na dwa zbiory w ciągu roku. Dlaczego nie
wybrałem obszaru na północ od Azorów? Z dwóch powodów. Szerokość istniejącej tam
"równiny" od "gór" Azorskich do łańcucha górskiego położonego na północ od nich
miała by w przybliżeniu szerokość Portugalii czyli około 800 km, a więc dłuższa
od platońskiej o prawie 300 km. Po drugie "równina" ta nie leży na przeciw Słupów
Heraklesa.
De Sousa (portugalski historyk z XVII w.) pisze, że wkrótce po odkryciu Azorów
znaleziono na szczycie góry na wyspie Corvo - posąg jeźdźca bez siodła, z gołą
głową; lewą ręką gładził końską grzywę, a prawą wskazywał na zachód. Posąg stał
na cokole z tego samego kamienia; u dołu wykute były litery, których nie udało
się przeczytać.
Portugalczycy zniszczyli pomnik jako figurę pogańskiego bożka. Ponoć do dzisiaj
wśród miejscowej ludności na Corvo znane jest podanie o dawnym posągu. Jak
wyglądało otoczenie wyspy nie wiemy. Platon pisze tylko o otoczeniu wielu
innych wysp. Ważnym stwierdzeniem jest też, że królestwo to posiadało także
włości na naszym kontynencie po Tyrrenię we Włoszech oraz w Afryce sąsiadowało
z Egiptem. Tyrrenami Grecy nazywali Etrusków, których pochodzenie do dziś nie
jest znane, podobnie jak Basków czy Guanczów z wysp Kanaryjskich. Etrusków
historia umieszcza na terytorium położonym w okolicach dzisiejszego Rzymu
(w języku Etrusków - Ruma) i na północ od niego. Pozostały po nich tylko
grobowce i trochę dzieł sztuki przypominające sztukę najdawniejszych Achajów.
Znali obróbkę metali. Najbardziej znane dzieła sztuki wykonane z brązu to
"chimera", "wątroba do wróżenia" i "wilczyca kapitolińska". Takich dzieł sztuki
nie wykona nie cywilizowany naród. Czy mieli do czynienia z technologią Atlantydy?
Czy chimera nie świadczy o tym, że Etruskom znane były hybrydy? Artefakt obok
określany jest jako "wątroba do wróżenia". Czy znalezisko z Mezopotamii (bodaj
przypisywane Sumerom), które pokazuję obok, nie przypomina tej etruskiej "wątroby"?
Czy dalej można wierzyć, że to jest wątroba do wróżenia? Przecież w Sumerze nie
wróżono z organów! Czy ktoś dokonał porównania tych znalezisk? Wątpię. Na koniec
można jeszcze napomknąć, że dwie postacie, które karmi wilczyca są wynikiem
działalności politycznej późniejszych Rzymian, którzy "dorobili" dzieci wilczycy,
by usankcjonować "starożytność" Rzymu.
|
|
"Wielki uskok skorupy ziemskiej" zniszczył nie tylko starożytną cywilizację i
zmienił bieg naszej historii. Zmienił przede wszystkim ukształtowanie linii
brzegowej i to w znacznym stopniu. Wiele skupisk ludzkich zniknęło z powierzchni
ziemi zalane wodami mórz i oceanów. Na to, że istniały, wskazują dziwne i
niezrozumiałe ślady prowadzące w głębiny wód. Stąd właśnie drogi wprost w morze,
stąd zatopione miasta odnajdywane przy okazji podwodnych badań. Wynika to z tego,
że przed wielkim uskokiem, powierzchnia kontynentu europejskiego (także Bliskiego
Wschodu czy północnej Afryki) położona była wyżej i czasem stanowi to wielkość
nawet rzędu setek metrów. Pisałem już, że hipotetyczne miejsce położenia Atlantydy
zmieniło swoją odległość od środka ziemi o około 5 km. Podobnie jest z
kontynentami. Przed "wielkim uskokiem..." Europa leżała wyżej, znacznie wyżej
niż w dzisiejszych czasach. Pierwszą poszlaką mogą być starożytne mapy.
Mapy starożytnych były wykonywane kilka tysięcy lat temu, ale też kilka tysięcy
lat po wielkim kataklizmie. Basen morza Śródziemnego był już stosunkowo dobrze
zbadany. Tam, gdzie nie było pewności, kopiowano zapewne mapy starożytnych. Stąd
zapewne na mapie starożytnych Rzymian tajemnicza Taprobana u wybrzeży Indii, ale
także znana Rzymianom Brytania. Rzymianie nie znali się na kartografii i dwie
wyspy będące na starych mapach uznali za Brytanię (porównaj rzymską mapę ze
zdjęciem satelitarnym). Na mapie Dicaerchusa obok Grenlandii zaznaczona jest
tajemnicza Thule.
Na mapie Dionizjusza Wyspy Brytyjskie obrazują dwie wydłużone wyspy, a Thule
umieszczono bardziej na północ. Na mapie Erastotenesa nie ma natomiast Wysp
Brytyjskich, a u północnych wybrzeży Europy znajduje się Grenlandia z jeszcze
jedną nieopisaną wyspą. Natomiast na żadnej mapie nie ma półwyspu Skandynawskiego
ani morza Bałtyckiego. Czy nie były jeszcze odkryte, czy też nie było ich na
najstarszych mapach? Wagę tej poszlaki zostawiam do subiektywnej oceny, ale nie
sądzę by można ją zbyć milczeniem.
Platon pisał, że głównym powodem wojny Atlantów z Grekami był zanik pierwiastka
boskiego i przeważenie pierwiastka ludzkiego. Jak to można rozumieć? Z mojego
punktu widzenia nastały czasy, gdy na Ziemi nie było już Bogów. Linia półbogów
zaczęła się krzyżować z rasą ludzką i stąd stopniowa ale nieuchronna degeneracja
kasty królów i kapłanów. Ludzie nie mając już strachu przed "karą boską"
rozpoczynają swoje rządy. Nastają czasy podbojów słabszych ludów. Na terenie
dzisiejszej Europy zaczynają się ścierać interesy boskich niegdyś państw -
Posejdona i Ateny.
Królestwo Atlantydy, według Platona, sięgało granic Egiptu i Etrurii. Sadzę, że
to nie wszystko. Atlantydzi założyli prawdopodobnie kolonie na wschodnim wybrzeżu
Morza Śródziemnego w okolicach Sydonu i Tyru, gdzie dziś nauka umieszcza Fenicjan
(Platon pisze, że Atlantydzi najeżdżali także Azję). Prawdopodobnie też
skolonizowała południową i wschodnią część Azji mniejszej. Cypr i Kreta były
prawdopodobnie też włączone w krąg interesów Atlantydy (podobny styl budownictwa).
Stwarzało to zagrożenie dla handlu Grecji z blisko spokrewnionym Egiptem, albo
inaczej - Atlantyda widziała cel w zaatakowaniu Grecji chcąc mieć niezakłóconą
morską łączność ze swymi wschodnimi koloniami. Zlikwidowanie greckiego "łuku"
dawało w przyszłości możliwość zaatakowania samego Egiptu.
Dlaczego starożytni prowadzili wojny? Powodami lansowanymi przez historyków do
dziś, to chęć szybkiego wzbogacenia się, zabór terytoriów, zdobycie taniej siły
roboczej. Czy to były główne powody? Być może od czasów Rzymian tak. Ja stawiam
jednak tezę, że w czasach przedrzymskich głównym powodem wojen była starożytna
wiedza znana bardziej jako "mądrość boża". Wiedza otrzymana od Bogów. Drugim
celem mogło być zdobycie źródeł wody i nie jest to bynajmniej hipoteza śmieszna.
Niezbędną do przeżycia całych narodów była gospodarka rolna oparta w całości na
dystrybucji wody. Wiedza potrzebna była rządzącym. Stąd być może "dziwna" kampania
Aleksandra Wielkiego, któremu bynajmniej nie chodziło o podbój całego świata bo
doskonale rozumiał, że nie zdoła go utrzymać. On poszukiwał wiedzy Bogów
(niektórzy twierdzą, że szukał potwierdzenia iż jest synem Boga). Nie znalazłszy
jej w Egipcie udał się do drugiego, jedynego jeszcze istniejącego ośrodka "boskiej
mądrości", do Indii.
Znane jest także kilka przykładów starożytnej techniki, której do dziś nie
rozszyfrowano. Wspomnę tylko o greckim ogniu, tronie Salomona i jego pojazdach
latających czy maszynie z Antykitery. Współczesna nauka albo nie wie o co chodzi,
albo przebąkuje o nieznanych specjalistach, którzy mieli jednorazowe przebłyski
geniuszu. Dowody są, ale milczą, za to teorie najczęściej tworzą ludzie, dla
których problemem jest obsługa odkurzacza czy młynka do kawy.
Ponad 12,5 tysięcy lat temu dwie armie stanęły naprzeciw siebie. Do walki przeciw
wojsku królestwa Atlantydy stanęli osamotnieni Grecy i zwyciężyli. Gdzie stoczono
bitwę nie można się nawet domyśleć, ale z pewnością gdzieś na terenie ówczesnej
Europy. Dopiero jakiś czas po bitwie "nadszedł jeden dzień i jedna noc okropna",
która położyła kres i cywilizacji najdawniejszej Grecji i samej Atlantydy. Wydawać
by się mogło, że to gniew samej Matki-Ziemi pogodził zwaśnione strony. Gdzież tam,
animozje odżyły prawie 10 tysięcy lat później. Napiszę o tym w dalszej części.
|
|
Kataklizm sprzed 12,5 tysięcy lat zdziesiątkował cywilizację ludzi i zniszczył
cały prawie dorobek cywilizacji. Wiele państw zostało na zawsze zatopionych przez
wody oceanów i mórz. Ośrodki leżące nad brzegami zostały spłukane przez ogromne
fale tsunami wraz ze wszystkim co było na powierzchni ziemi. Zmieniły się granice
całych kontynentów. Pozostali musieli rozpocząć walkę o przeżycie i jak widać
udało się. Trwało to jednak tysiące lat. Dzisiejsza historia jest w stanie
odtworzyć życie ludzi, ale dopiero od kilku tysięcy lat wstecz. Co zaszło
pomiędzy 12 a 7 tysiącami lat temu? Nauka nie odpowie na to pytanie z tego
względu, że nie uznaje istnienia wysokiej cywilizacji. Dlatego interpretacja
znalezisk musi być taka a nie inna, a wszystko to bierze w łeb w konfrontacji z
rzeczywistymi faktami.
Mieszając do naszej historii cywilizację Bogów otrzymujemy odpowiedzi prawie na
wszystkie pytania, a które są proste i nie kłócą się z podstawową logiką. Zapoznaj
się z moją hipotezą, co działo się w Europie po "wielkim uskoku..."
Według mnie, te ludy są jak najbardziej autochtoniczne. Etruskowie, Kartagińczycy,
Fenicjanie, Celtowie, Baskowie, Guanczowie to potomkowie ludów, które przeżyły
kataklizm i przetrwały trudny okres walki o przetrwanie. Ich języki i pismo, to
języki i pismo sprzed kataklizmu. To języki i pismo ludów, które wchodziły w skład
królestwa dawnej Atlantydy. To między innymi dlatego napisy fenickie spotykamy u
Etrusków i w Brazylii, to dlatego pismo Kreteńczyków jest podobne do archaicznej
greki, to dlatego sposób liczenia Basków nie tylko przypomina liczenie ludów
Ameryki Środkowej, ale także Francuzów i Duńczyków. Etruskowie zostali wchłonięci
przez Rzymian, Kartagińczycy i Fenicjanie rozpłynęli się w miejscowym folklorze,
Guanczowie zostali wytępieni przez zdobywców z półwyspu Iberyjskiego, Celtowie
przepadli w mrokach średniowiecza. Zostały jedynie ludy Brytanii i Baskowie, ale
ci jak wiadomo, bezskutecznie walczą o swoją wolność.
A czego uczy historia? Etrusków sprowadza się zza północnych Alp, Fenicjan wypędzają
Asyryjczycy i zakładają oni kolonię w Kartaginie, Celtów sprowadza się z
nadwołżańskich stepów. Basków do dziś nie udało się zidentyfikować. Taka kołomyja,
że faktycznie trzeba mieć dużo samozaparcia, by to jakoś zrozumieć.
Spójrzmy na moją hipotetyczną granicę wpływów. Można zauważyć, że stanowi pewną
granicę pomiędzy językami. Po prawej ludy mówiące śpiewnym językiem, melodycznie
zbliżonym do greckiego. Po lewej ludy o twardym języku. Ponadto, jak opiszę później,
granica ta rozdziela także styl budownictwa, a także techniczne podejście do
dystrybucji podstawowego surowca jakim jest woda.
Jak pamięć ludzka przechowuje dawne animozje można wywnioskować po wydarzeniach
sprzed 2500 lat. W roku 535 pne. połączone floty Kartaginy i Etrurii zwyciężają
Greków pod Alalią. Grecy "odgryzają" się prawie 100 lat później, zwyciężając
Etrusków pod Kyme. Po 10 tysiacach lat na nowo odżył konflikt między Atlantami
a Grekami. A co sądzić o wręcz genetycznej nienawiści Greków i Turków na Cyprze?
|
|
Jaki styl budowlany stosowano w królestwie Atlantydy? Zgodnie z hipotezą "cywilizacji
Bogów" powinniśmy kierować się kryteriami budowniczy-materiał. Pierwsze budowle,
gdy jeszcze na Ziemi nie było ludzi, wykonywali sami Bogowie. Są to budowle
olbrzymie i z ogromnych elementów. Bogowie posiadali wielką siłę fizyczną oraz
technikę, której my nie potrafimy sobie wyobrazić.
To Bogowie zbudowali piramidy w Giza, ośrodki w Sacsayhuaman, Mykeny czy Delfy.
W miarę zwiększania się liczebności ludzi, część prac zostaje zrzucona na ich barki.
Bogowie i półbogowie wykonują częściowo prace, tam gdzie człowiek by temu nie podołał,
lecz pozostałe prace wykonuje już człowiek pod ich nadzorem. Tu elementy muszą być
dopasowane i rozmiarem i ciężarem. I takie spotykamy.
Najczęściej spotykamy budowle z małych i średnich kamieni spojonych zaprawą, które
obkładano wielkimi płytami. Spotykamy też wielkie kamienne narożniki, pomiędzy którymi
znajdują się kamienie lub cegły już "pasujące" do ludzkiej ręki.
Czym mógłby być element, który znajduje się na zdjęciu obok? Znajduje się na wybrzeżu
Morza Śród-ziemnego w dzisiejszej południowo-zachodniej Hiszpanii. Widać, że element
jako całość jest potężny, ale przy jego budowie mógł pracować człowiek, składa się
bowiem z kamieni spojonych zaprawą. Wygląda na część ogromnej kolumny. Mógł stanowić
także podstawę czegoś, co mogło rozbić tylko potężne trzęsienie ziemi. A może to
kawałek Słupa Heraklesa? Historycy twierdzą, że Grecy za słupy Heraklesa uważali
skały cieśniny Gibraltarskiej. Sądzę, że Grecy doskonale odróżniali słup od skały
i wiedzieli o czym mówią.
Styl budowy polegający na wznoszeniu budowli, której wypełnieniem były kamienie
spajane zaprawą, spotykamy od Ameryki Środkowej po starożytną Fenicję. Od północnej
Afryki po budowle w Brytanii. Spotykamy je także na Krecie i w starożytnym Rzymie.
Czy to przypadek? Ciekawe jest także to, że pokrywają się z hipotetycznym
królestwem Atlantydy na kontynentach.
Są także bardzo interesujące szczegóły, szczególnie w krajach Bliskiego Wschodu,
a konkretnie w krainie dawnej Fenicji. Pierwsze zdjęcie przedstawia jeszcze kopulastą
budowlę etruską z potężnych kamiennych bloków, ale już następne to same zagadki.
Do czego w Pompejach mogły służyć kamienne kolumny osadzone na potężnych podstawach,
przypominające obrotowe bloki do łańcuchów kotwicznych?
Każdy akwedukt był przykrywany kamiennymi płytami uniemożliwiającymi
zanieczyszczenie wody przez zwierzęta i pogodę. Jest to majstersztyk sztuki
inżynierskiej, odporny na działanie warunków klimatycznych czy mniejsze trzęsienia
ziemi. Nikt jednak nie zbadał skąd doprowadzano wodę i jakie rejony były jej odbiorcą.
Nikt nie dopatrzył się zniszczeń spowodowanych "wielkim uskokiem...", a przecież
akwedukty powinny były zachować profil ziemi sprzed 12,5 tysiąca lat.
Starożytne Rume także było zaopatrywane w wodę przy pomocy akweduktów, jednak
tysiącletnia dewastacja miasta przez nowych mieszkańców nazywających siebie
Rzymianami doprowadziła do zatarcia wszelkich śladów. Odnalazłem jeden z
fragmentów akweduktu, który dziś się określa jako bramę "porta maggiore".
Szczyt "bramy" posiada trzy kanały do przepływu wody i bardzo możliwe, że
gdzieś było rozgałęzienie prowadzące wodę do trzech różnych miejsc czy dzielnic
mieszkaniowych. Budowę pierwszego rzymskiego wodociągu tzw. "aqua Appia" historia
przypisuje Appiuszowi Klaudiuszowi dopiero w roku 312 pne. Jest jeszcze jeden
szczegół nie brany w ogóle pod uwagę. W samej Rumie po "wielkim uskoku..." mogło
dojść do przerwania zaopatrzenia w wodę. Nie wiadomo też, czy przed kataklizmem
Tybr płynął aktualnym korytem. Bardzo możliwe, że sami Rzymianie nie mieli
zielonego pojęcia do czego mogły służyć te dziwne budowle, po których nie dało
się ani chodzić ani jeździć. Dlatego przez cały czas mogły służyć za tanie źródło
doskonałego budulca.
W królestwie Atlantydy budowano mosty, które służą do dzisiaj. Wiele mostów uległo
zniszczeniu, ale kiedy nie wiadomo, bo nikt tego nie badał, a jeśli już, to znajduje
się jakieś lokalne trzęsienie ziemi, które wystąpiło w jakimś stosunkowo niedawnym,
bliżej nieokreślonym czasie.
Królestwo Atlantydy zginęło w wielkim kataklizmie nazwanym przez Hapgood'a "wielkim
uskokiem skorupy ziemskiej" 12,5 tysięcy lat temu. Nie tylko zresztą one. Zginął
cały ówczesny cywilizowany świat. Dziś negując taki kataklizm, na siłę stara się
znaleźć dowody, które umożliwiałyby wytłumaczenie zniszczeń jakie widać dosłownie
wszędzie. Piramidy "zgubiły" okładzinę około 1000 r. pne., północną część Aleksandrii
z pałacem Kleopatry i latarnią morską na wyspie Faros pochłonęło morze w 365 r. pne.
Morze Czarne powiększyło swą objętość w kataklizmie sprzed 7000 lat. Wszystko
zdarzyło się stosunkowo niedawno, byle tylko nie wyjść poza zaklętą granicę kilku
tysięcy lat sięgając "wielkiego uskoku...".
Jakie zatem trzęsienie ziemi zniszczyło kamienne budowle w Wielkiej Brytanii? W
którym roku trzęsienie ziemi nawiedziło Hiszpanię i zniszczyło wszystkie "rzymskie"
akwedukty i budowle? Czy naprawdę kulturę Krety zniszczył dopiero wybuch wulkanu
1500 lat pne? Dlaczego te wszystkie potężne trzęsienia ziemi nie mają żadnego śladu
w przekazach starożytnych. Skoro zginęła Aleksandria, na pewno uwiecznili by to
Grecy w swoich annałach.
Weźmy do ręki zwykłą drewnianą kredkę, połammy ją na trzy części i ukryjmy środkową
część. Pokażmy pozostałe dwie części rozumnemu już dziecku i zapytajmy co mogło być
w środku. Prawdopodobnie w odpowiedzi usłyszymy, że w środku było coś takie same,
jak pozostałe dwie części. Moja ukryta część kredki leży na dnie Atlantyku i tam
widzę "swoją" Atlantydę. Teraz pora na tych, co odnaleźli wraki Titanic'a i
Bismarck'a. Możemy jednak nie zdążyć i wtedy my będziemy Atlantydą dla pokolenia,
które przeżyje następny kataklizm, jeśli nie zrodzi tylu "błądzących" co nasze.
Atlantyda przeżyła swoją wielką katastrofę. O wiele większą katastrofę szykują jej
historycy i archeolodzy, którzy chcą ją całkowicie wymazać z ludzkiej pamięci.
Do tego ma służyć, być może niezamierzony, ale największy błąd współczesnej historii -
cywilizacja starożytnego Rzymu, ale o tym w następnym rozdziale.
|