Kiedy królowała Mądrość? |
Nauka bez religii jest płytka, a religia bez nauki ślepa. Albert Einstein |
Wydaje się, że dzisiaj ludzie bazują na dwóch prawdach. Prawdzie "objawionej" oraz
odkrywanej. Prawdy te żyją obok siebie, każda własnym życiem od chwili gdy podzielono
starożytną mądrość na religię i naukę. Człowiek, z właściwą sobie nonszalancją, chcąc
dojść samemu do głównych prawd, traci czas i pieniądze na wyważanie dawno otwartych
drzwi. Nie ulega wątpliwości, że triumf ewolucji odtrąbiono zbyt wcześnie, a ostatnie
słowo należeć będzie do genetyków, ale dopiero wtedy, gdy dokładnie pozna się genotyp
każdej istoty.
Według obowiązującej teorii nasza cywilizacja miała swój początek gdzieś w piątym
tysiącleciu przed naszą erą. Przedtem uczyliśmy się wszystkiego jak niemowlaki.
Chodzić, mówić, pisać, aż pewnego pięknego dnia zebrało się kilkunastu ubranych w
skóry dzikusów z dzidami i ustaliło - dość wiochy, robimy cywilizację. Potem już szło
jak po maśle. Wynalazki sypały się jedne za drugim. Podzielili się pracą. Jeden
rządził, inni żywili i bronili, a jeszcze inni zaczęli rozglądać się wokoło,
gdzie by tu przenieść świeżo rozpalony płomień cywilizacji.
Przyjęto zgodnie z logiką, że nasza cywilizacja rozwijała się liniowo. Wszystko
musiało mieć swoją kolejność. Najpierw musiał być prosty kij. Potem jakiś
ówczesny "szwej" zasnąwszy na warcie przy ognisku, upuścił oręż i przypalił
koniec. Bojąc się kary wyczyścił koniec w piachu i przypadkiem zrewolucjonizował
armię. Już nie trzeba było walić przez łeb, a tylko dźgnąć ostrym końcem i zmienić
wrogiego osobnika w worek rozkładającego się białka.
Gdy pewnego pięknego dnia nauczyliśmy się sylabizować pismo starożytnych, stwierdzono
ze zdumieniem, że ci starożytni byli chyba szaleni. Co oni wypisywali. Dziesiątki
tysięcy lat, jacyś Bogowie z Nieba, ciskanie piorunami, latające smoki, potwory,
"wunderwaffe"... Ogólnie stwierdzono, że mieli fantazję lub nie pisali tego na
trzeźwo, bo to wszystko jest bardzo przesadzone. Czy naprawdę?
|
|
Fragment babilońskiej listy królów z Khorsabad (Irak) WB 444 . Muzeum Ashmolean
w Oxfordzie:
Kiedy królestwo zstępowało z nieba, królestwo było w Eridu.
• W Eridu królem był Alulim, 28800 lat rządził.
• Alalgar rządził 36000 lat. Dwaj królowie, 64800 lat rządzili.
• W Bad-tibira rządził En-men-lu-ana 43200 lat.
• En-men-gal-anna rządził 28800 lat.
• Bóg Dumuzi, pasterz, rządził 36000 lat. Trzej królowie, swoje 108000 lat rządzili.
• W Larak rządził En-zib-zi-anna 28800 lat. Jeden król, swoje 28800 lat rządził.
• W Sippar królem był En-men-dur-anna, 21000 lat rządził. Jeden król, swoje 21000 lat rządził.
• W Suruppak królem był Ubar-tutu. swoje 18600 lat rządził. Pięć miast, ośmiu królów, 241200 lat rządziło.
|
|
W Egipcie odnaleziono teksty noszące ogólną nazwę "listy królów". Są to:
• lista Manetona (sporządzona w III w. pne)
Listy te dzielą panujących na dynastie boskie, półboskie i ludzkie (śmiertelnych). Różnice
dotyczą lat panowania, ale te u wszystkich liczone są w tysiącach i dziesiątkach
tysięcy lat. Zestawiłem dostępne mi wiadomości na temat czasu:
Maneton: Pierwszym władcą Egiptu był Hefajstos, który też wynalazł ogień.
Po nim byli
Chronos, Ozyrys, Tyfon, brat Ozyrysa, następnie Horus, syn Ozyrysa i Izydy. [...]
Ci pierwsi dzierżyli berło w Egipcie (bogowie z Heliopolis - Ra, Szu, Tefnut,
Geb, Nut, Ozyrys, Izyda, Neftyda, Set). Później władza przechodziła z rąk do
rąk w nieprzerwanej sukcesji... przez 13900 lat. Po Bogach władzę przejęli
Półbogowie i rządzili przez 1255 lat. Następna linia królów była u władzy
przez 1790 lat. Po nich przyszło dziesięciu królów, którzy rządzili przez 350 lat.
Później przez 5813 lat władzę sprawowały Duchy Zmarłych" - razem 24925 lat.
Diodor: Na początku, przez niemal 18000 lat, Egiptem władali bogowie i
herosi, a ostatnim
był Hermes (Horus) syn Izydy... Poczynając od Mojrisa ziemscy królowie władali
Egiptem nie krócej niż 5000 lat do 180 olimpiady, w czasie której ja sam przybyłem
do Egiptu [...] - daje to 23100 r. pne. [...] Kapłani egipscy obliczają czas od
panowania boga Słońca po przejście Aleksandra do Azji na około 23000 lat.
Herodot: Powiedzieli (kapłani z Heliopolis), iż w owym czasie zdarzyło się
cztery razy, że słońce opuściło swe zwykłe miejsce - dwa razy wzeszło tam, gdzie
obecnie zachodzi i dwa razy zaszło tam, gdzie obecnie wschodzi.
Wydaje się, że chodzi o czas 1,5 cyklu precesyjnego - ok. 39000 lat.
Herodot opisuje też, jak to kapłani Teb pokazali mu 341 posągów, z których każdy
symbolizuje jedno pokolenie kapłańskie poczynając od 11340 lat.
Herodot: Bo każdy arcykapłan ustawia tam za swego życia własny posąg. Otóż kapłani, wyliczając
mi je i pokazując, dowodzili, że za każdym razem syn następował po ojcu, a
przechodzili je wszystkie po kolei, począwszy od posągu tego, co zmarł ostatnio,
aż mi wszystkie pokazali. [...] Tacy zatem, jak dowodzili kapłani, byli ci wszyscy,
których wizerunki tu stały, a bardzo odmienni od bogów. Przed tymi zaś mężami mieli
być władcami Egiptu bogowie, którzy go razem z ludźmi zamieszkiwali [...] I o tym
Egipcjanie, jak utrzymują, dokładnie wiedzą, ponieważ lata stale liczą i stale
zapisują.
Amasis był historycznym królem Egiptu. Panował w latach 570-526 r. pne. Na te
czasy datuje się pobyt Solona w Sais.
W papirusie Turyńskim zapisano imiona dzięsięciu Neteru w kartuszach, ale okresu
ich panowania nie udało się odczytać. Odczytano natomiast, że przed okresem
zjednoczenia w Górnym i Dolnym Egipcie przez 3100 lat rządzili królowie śmiertelni.
Podano także inne okresy rządów:
• Czcigodni przed Szemsu-Hor - 23200 lat,
Na kamieniu z Palermo odczytano listę 120 królów Górnego i Dolnego Egiptu,
którzy rządzili w okresie predynastycznym (przed zjednoczeniem Egiptu).
L. C. Vincent obliczył początek panowania bogów na 33894 r. pne., Rządy
trwały 28273 lata. Okres panowania kończy się w roku 20820 pne wraz z
zamordowaniem Ozyrysa. Początek panowania Menesa wg. Vincenta - 5621 r. pne.
Panowanie Menesa wg chronologii długiej określa się na lata 5619-5557 pne.
Liczby te u większości egiptologów są nie do przyjęcia. Uważa się je za całkowicie
zmyślone albo bardzo przesadzone.
Spróbujmy powyższe liczby umieścić na osi czasu i zestawić je w bardziej wizualnej
formie. Do tego jednak trzeba znaleźć miejsce, w którym musimy "zakotwiczyć" nasz
czas. Wydaje się, że najlepiej jest przyjąć okres panowania pierwszego dynastycznego
króla Egiptu, tego który zjednoczył Dolny i Górny Egipt w jedno państwo - króla Menesa.
Co do czasu jego panowania istnieje względna zgodność nauki dzisiejszej i wiedzy
starożytnych. L. C. Vincent określa początek panowania Menesa na 5621 r. pne., a
według chronologii długiej na lata 5619-5557 pne.
|
|
O wieku cywilizacji greckiej dowiaduje się Solon podczas pobytu w Sais w Egipcie.
Dowiaduje się tam, że cywilizacja grecka jest o tysiąc lat starsza od egipskiej.
Platon (Kritias): Wasze miasto jest o tysiąc lat starsze, bo otrzymało ono
wasze nasienie od Ziemi
i Hefaistosa. Nasze jest młodsze. Nasze Księgi Święte podają 8000 lat od chwili
zorganizowania tego kraju. Zatem przedstawię ci pokrótce prawa waszych ziomków,
którzy żyli przed 9000 lat...
Miały bowiem miejsce w ciągu tych dziewięciu tysięcy lat liczne
i okrutne potopy. [...] Najpierw, Akropol nie wyglądał tak, jak teraz. Teraz mianowicie
jedna jedyna noc potopu roztopiła ziemię i obnażyła to miejsce do naga, podczas
gdy w tym samym czasie wystąpiły trzęsienia ziemi i trzeci z rzędu zalew wody przed
katastrofą z czasów Deukaliona.
Z tego co pisze Platon, po katakliźmie, w którym zagłada miała dotknąć Atlantydę i
wojsko ateńskie (szkoda, że nie wiemy w którym to było miejscu), ziemie Grecji
doświadczyły jeszcze czterech potopów, z których ostatnim był potop Deukaliona.
Diodor: Grecy mylą się, przyjmując, że narodziny Heraklesa przypadają na jedno
pokolenie przed wojną trojańską, gdyż stało się to w pierwszym okresie, gdy
powstawali ludzie. Od tego czasu odliczono w Egipcie ponad dziesięć tysięcy lat,
gdy tymczasem od wojny trojańskiej minęło ledwie tysiąc dwieście.
Zauważmy rozbieżności pomiędzy Diodorem a Herodotem w sprawie okresu, w którym żył
Herakles. Herodot - około 17 tysięcy lat, Diodor - minimum około 10 tysięcy lat,
chociaż nie wiadomo ile lat wynosi diodorowskie "ponad". Cóż, jak mówią - zdania
uczonych są podzielone, a może mówią o dwóch różnych herosach o tym samym imieniu?
Nie wydaje się to prawdopodobne.
Ciekawie też przedstawia się sprawa Troi. Jeśli przyjąć datę wojny na 1200-1300
lat pne., to gdzie się podziały jej ruiny? Troja odkryta przez Schliemana nie
jest Homerową Troją. Przeczą temu mury odkrytego miasta, które według Homera były
"cyklopowe". Mitologia zaś mówi o tym, że mury Troi budował sam Posejdon wraz z
Apollinem, którzy ponoć nie mogli się doprosić zapłaty za wykonaną pracę. Czy
prawdziwa Troja zniknęła gdzieś pod wodą w wyniku kataklizmu?
Cykliczność życia na Ziemi potwierdzają Grecy istnieniem pięciu wieków (epok),
gdzie nazwą wyróżniającą jest nazwa metalu, który był najczęściej w nich używany (?).
Wiek złoty. Czasy Kronosa panującego na niebie. Pełnia szczęścia. Ludzie
nie znali chorób czy starości. Nie pracowali. Żywili się miodem i płodami Ziemi.
Panował powszechny pokój i sprawiedliwość, nie znano zbrodni.
Jak rozumiem ten podział świata na ery? Mam nadzieję, że mamy świadomość iż poruszać
się będziemy pomiędzy wiarą i niedowierzaniem. Okresy czasu są imponujące, ale nie
dla Bogów. Ich czas życia był na pewno w skali makro. Sądzę, że czas życia 50-60
tysięcy lat jest tu adekwatny, bo taki mniej więcej wychodzi ze studiowania zapisów
starożytnych. Podział na ery stworzony przez Greków odnosił się do czasów, gdy na
Ziemi istnieli już ludzie, którzy byli zdolni do przedłużania gatunku. Okres
pomiędzy 450 tysięcy a 290-140 tysięcy lat to okres samotnego działania Bogów i
może pierwsze próby tworzenia inteligentnych i jeszcze niedoskonałych pomocników.
W tym czasie, jak sądzę nie należy jeszcze doszukiwać się wielkich budowli. Pierwsza
cezura to czas pierwszych odwiedzin Ziemi przez Bogów, drugą cezurą nazwałbym okres
290-140 tysięcy lat temu, gdzie według genetyków należy szukać pramatki Ewy, pierwszej
matki ludzkości.
Potop biblijny umieściłem około 37 tysięcy lat temu i na ten okres umieściłbym także
wojnę "na górze". Kronos zostaje odsunięty od władzy przez młodego Zeusa i jego ekipę.
To prawdopodobnie w tym samym czasie egipskiego Ptaha zastępuje Ra. A może to ci sami
Bogowie? Następuje okres odbudowy na Ziemi. Być może w tym czasie następuje kolonizacja
Ziemi i budowa kolejnych piramid między innymi w Teotihuacan i Tiahuanaco. Wtedy też
zostaje ugruntowane "królestwo niebieskie" na Ziemi. Władzę sprawują półbogowie i
kapłani w imieniu Bogów. Wtedy też powstają kolejne ośrodki administracji na Ziemi.
To chyba w tym okresie, w początkach wieku spiżowego, jesteśmy świadkami walk między
Setem i Ozyrysem, gdzie ten ostatni zostaje zamordowany. Jak widać Bogowie nie byli
święci. Ostatni Bóg - Dionizos - żyje według Greków 15 tysięcy lat pne. Jaki to Bóg?
Można się domyślać, że "lekko zdegenerowany". Nie na darmo przecież został Bogiem
pijaństwa i hulanek. Być może styl jego życia wynikał z jego psychiki. Był ponoć
ostatnim Bogiem na Ziemi, a i czy przypadkiem nie jedynym? To prawdopodobnie w tym
okresie Bogowie odchodzą ze świata.
Po odejściu Bogów władzę na Ziemi przejmują półbogowie (wiek herosów?), jednak i oni
nie są wieczni. Miary złego dopełnia kolejny kataklizm 12,5 tysiąca lat temu.
Nieliczni, ocaleli półbogowie podnoszą jeszcze świat z upadku, ale nie potrafią
lub nie są w stanie odbudować zrujnowanych w kataklizmie budowli. Wszelkie działania
obliczone są tylko na przetrwanie. Ludzkość rozpoczyna samodzielną egzystencję i od
tego miejsca jak sądzę należy liczyć początek ludzkiego postępu technicznego, który
potrwa do następnej cezury.
|
|
Z dostępnych źródeł wynika, że podania starożytnych Azteków i Majów są w zasadzie
zgodne. Dzieje swoje dzielą na pięć epok zwanych Słońcami. Cztery zakończyły się
kataklizmami, zaś ostatnia, piąta jeszcze trwa. Zakończy ją wielki wstrząs (Ollin).
Codex Rios (Watykan) - Nadszedł dzień, kiedy śmierć opanowała ludzkość. Wtedy
dorośli musieli odejść do kraju Mictlan, najmłodsze natomiast dzieci zajęły miejsca u
stóp cudownego drzewa. Drzewo to wykarmiło te dzieci własnym mlekiem jak matka. Tak
powstała nowa rasa olbrzymów, która przetrwała 4008 lat. W końcu bogowie, niezadowoleni z
nich, sprowadzili na ziemię potop. Wszyscy ludzie zostali zamienieni w ryby, z
wyjątkiem jednej pary, ukrytej w koronie drzewa ahuehuete. Katastrofa wydarzyła się w dniu
10 Atl.
Codex Watykańsko-Łaciński - (Pierwsze Słońce - Maclacti Atl - 4008 lat)
Starcy wiedzieli, że w roku 1-Królik scementowała
się ziemia i niebo. I wiedzieli także, że kiedy ziemia i niebo się utrwaliły, już
przedtem istniały cztery rodzaje ludzi, cztery rodzaje życia. Wiedzieli także,
że każde z nich istniało podczas jednego Słońca. I powiadali, że pierwszych ludzi
uczynił bóg, że z popiołów ich stworzył. Przypisywali to Quetzalcoatlowi, którego
znakiem jest 7-Wiatr, on ich stworzył, on ich wynalazł. Pierwsze Słońce, które się
utrwaliło - jego znakiem jest 4-Woda - zwało się Słońcem Wody. Podczas tej epoki
wszystko zabrała woda. Ludzie zamienili się w ryby.
Źródła są zgodne z określeniem epoki, w której na ziemi żyli giganci (olbrzymy).
Było to w epoce drugiego Słońca. Kodeks Rios, jak można zauważyć, rozpoczyna podawanie
wieku od drugiej epoki. Pierwsza potraktowana jest tylko wzmiankowo. Skąd różnice lat
w poszczególnych epokach? Czy jest to błąd tłumacza? Trudno wyrokować.
Kronika Akakor: U kresu pory deszczowej 12416
roku, czyli 1937 według rachuby czasu Białych Barbarzyńców, w Akakorze miało miejsce
długo oczekiwane zdarzenie. Reinha urodziła syna Sinkai. Pierworodnym synem Sinkai
jestem ja, Tatunca Nara, ostatni prawowity książę Ugha-Mongulala [...]".
Wedle przekazów naszych praojców musiało to być (przybycie Bogów) mniej więcej
3000 lat przed godziną zero,
13000 lat przed Chrystusem, wedle rachuby czasu Białych Barbarzyńców.
Tatunca Nara opowiada następnie o dwóch globalnych katastrofach, które wyniszczyły
niemal całą ludzkość. W roku 10468 pne. miał mieć miejsce niewyobrażalny potop
związany z drastyczną zmianą klimatu. Czy różnice w ilości kataklizmów spowodowane są
czasem zaistnienienia "świadomości" poszczególnych ludów? Tylko cztery Słońca u ludów
Ameryki Środkowej to prawie 18 tys. lat, a "wiek" plemienia Ogha-Mongulala z Brazylii
liczony jest na około 14 tysięcy do lat współczesnych. Czy oznacza to, że wejścia
poszczególnych ludów na arenę dziejów nie następowały jednocześnie?
|
|
Jeszcze większe, dużo większe liczby lat oferuje indyjska Purana dzieląc życie na
Ziemi na cztery epoki, zwane Yuga. Czas podany jest w latach boskich, gdzie jeden
rok boski wynosi 360 lat ludzkich. Te same dane opisuje Vymaanika-Shaastra, której
zawdzięczamy opisy boskich pojazdów - Viman.
Ciekawie w tym kontekście przedstawia się tzw. Most Adama, uznawany dotąd jako
naturalne przejście pomiędzy półwyspem Dekan a Sri Lanką zatopione przez ocean.
Satelita NASA sfotografował tajemniczy most w cieśninie Palk, widoczny na zdjęciach,
składający się z łańcucha podwodnych ławic o długości 30 km. Według dzisiejszych
naukowców most ten wydaje się być "dziełem człowieka", ponieważ unikatowe krzywizny
i struktura mostu wskazują na jego sztuczne pochodzenie.
W Ramajanie istnieje wzmianka o moście zbudowanym w epoce Treta-Yuga, pomiędzy
wybrzeżami Rameśwaram (Indii) i Śrilankan pod przewodnictwem Ramy, który miał
być wcieleniem Najwyższego. Stare przekazy jak i archeologiczne badania datują
pierwsze ślady ludzkich siedzib na tym terenie na około 1,75 mln lat temu, a wiek
mostu jest prawie identyczny. Ciekawe, jaką pieśnią na to wszystko może odpowiedzieć
międzynarodowy chór im. Darwina, według którego rozum w tym czasie był jeszcze daleko
za horyzontem?
Czy można z tego wysnuć wniosek, że historia w Sumerze zaczęła się dopiero w epoce
Kali-Yuga? Czy byli to ci sami Bogowie? Oko podpowiada, że raczej nie. Kamienne
świątynie Indii zbyt różnią się od budowli w Mezopotamii, Europie czy północnej
Afryce. Czy kamienne rzeźby południowej Azji liczą setki tysięcy (jeśli nie miliony)
lat? Czy to w tych czasach po Ziemi chadzał "długouchy" Budda, Rama czy Wisznu?
Jeśli tak, to faktycznie żyjemy w głębokiej nieświadomości zagmatwanej na dodatek
przez współczesnych "dziejopisów".
I jeszcze ciekawostka. W Indiach znaleziono wyrzeźbiony w kamieniu krąg znaków
Zodiaku. Po prawej zaznaczyłem nasze nazwy i w zasadzie większość z nich zgadza
się z wyrytymi rysunkami. Oznacza to, że zodiakalny zwierzyniec był jednakowy
dla całego świata, choć zapewne różnił się nazwami. Zaznaczeni na obrzeżu jeźdźcy
wskazują kierunek przesuwania się osi Ziemi na tle gwiazdozbiorów w ruchu precesyjnym.
|
|
Jak widać starożytni nie bali się operować wiekiem sięgającym dziesiątek i setek
tysięcy lat wstecz. Jest chyba logiczne, że wiedza ta została im dana.
Najprawdopodobniej też korzystali z ocalałych po kataklizmie źródeł, które
nie zachowały się do naszych czasów.
Po to by choć częściowo uprzytomnić sobie czas o jakim mówimy, stworzyłem własną
chronologię tamtych epok, opierając się na relacjach starożytnych i czasem dzisiejszej
nauki, ale tylko dla "naszych" terenów bez uwzględniania przekazów hinduskich i
amerykańskich. Jak można zauważyć w dzisiejszej nauce występuje konflikt, który
można nazwać "obsesją liczb". Astronomowie, geologowie czy paleontologowie operują
z rozmachem milionami i miliardami lat podczas gdy współczesnym historykom do
opisania naszej historii wystarczą tylko tysiące, a liczba 10000 podobnie jak
u starożytnych Greków znaczy niewyobrażalne mnóstwo. Jedni chcą "rozciągnąć" historię,
drudzy namiętnie ją "ściskają". Jest to efekt datowania najmłodszych wiekiem
artefaktów i szczątków organicznych należących tylko do cywilizacji ludzi, do
potomków tych, co ocaleli po ostatnim wielkim kataklizmie oraz próba przypisania
im wszystkiego co tylko odnaleziono, a czego nie wykonali.
Zecharia Sitchin odczytał z tabliczek klinowych, że potop miał miejsce po 120
okrążeniach Słońca przez Nibiru. Jedno okrążenie miało trwać 3600 lat czyli 120
okrążeń trwało 432 tysiące lat i po tylu latach od pierwszej wizyty Bogów (Sitchin
twierdzi, ze miało to miejsce około 450 tys. lat temu) nastąpił potop. Otrzymujemy
z tego okres 18 tysięcy lat [450-(120x3,6)=18] i mamy problem, bo nie wiadomo kiedy
ten tekst został napisany po raz pierwszy. Zakładając jednak, że rozpoczynał
historię ludu istniejącego po tym Potopie, to otrzymamy imponujący wynik
(18+24,5+12,5) 55 tysięcy lat temu.
Czy pomiędzy tymi datami były jeszcze jakieś kataklizmy trudno powiedzieć. Numerolodzy
wspominają o trzech kataklizmach: 29,8 oraz 21,3 i 9,8 tysiąca lat pne. Podobno
odczytali to z kodu "9" znamionującego kataklizm, ale nie komentuję tego, ponieważ
sama numerologia jest dla mnie dziedziną nieznaną. Kronika Akakor wskazuje na dwa
kataklizmy, ale podaje datę tylko jednego - 10,5 tysiąca lat pne. Inne źródła
wskazują na więcej - przekazy z Ameryki Środkowej mówią o czterech kataklizmach,
przekaz Hopi o sześciu. Trudność polega na umiejscowieniu ich w czasie. Ja nie
potrafię tego zrobić, co nie znaczy, że je całkowicie odrzucam.
Przyjmując taką chronologię, można pokusić się o napisanie scenariusza, według
którego toczyło się życie na Ziemi. W rolach głównych - cywilizacja Bogów, w
epizodach - półbogowie, statyści - cywilizacja ludzi.
•
Cywilizacja Bogów pojawia się na Ziemi (w Afryce lub na Bliskim Wschodzie) około
450 tysięcy lat temu celem jej eksploracji. Co było faktycznym celem? Prawdopodobnie,
jak pisze Zecharia Sitchin, złoto. Czy to jest prawda nie wiemy. Bogowie mogli podać
każdy inny cel, ale ludziom przekazano właśnie taki. Ta pierwsza grupa tworzy
inteligentnego pomocnika do prac wydobywczych, który zastępuje w tej pracy
przedstawicieli cywilizacji Bogów. Jest to istota niedoskonała, a przede wszystkim
nie mogąca się rozmnażać. Te pierwsze istoty rodzą tzw. boginie życia.
•
Po jakimś czasie następuje stworzenie "nowszego" modelu, który nie posiada negatywnych
cech poprzednika, a przede wszystkim może się sam rozmnażać, co zwalnia z tego
obowiązku boską płeć piękną. Mogło się to stać około 200-290 tysięcy lat temu,
w tym bowiem okresie nauka umieszcza pramatkę ludzi. Miejsce - Afryka, ląd który
prawdopodobnie od tego czasu nigdy nie opuścił okolic równika.
•
W tym też okresie umieściłbym, brzemienną w skutkach niesubordynację grupy Bogów,
którzy wbrew zakazowi zaczęli współżyć z "ziemskimi córami", płodząc pierwsze
pokolenie półbogów. Cała grupa zostaje usunięta z boskiej społeczności i skazana
na wieczny pobyt na Ziemi. Istniejące przekazy wspominają o wojnie Boga z "upadłymi
aniołami". Grupa ta nie mając innego wyjścia rozpoczyna ziemską egzystencję. Na
ten okres prawdopodobnie przypada początek "gigantycznego" budownictwa i rozpoczyna
się organizacja "królestwa niebieskiego" na Ziemi.
•
Klasę panującą tworzą rzecz jasna Bogowie, którzy przez prokreację z "ludzkimi"
kobietami tworzą paracywilizację półbogów (królów i kapłanów) mających być
łącznikiem pomiędzy cywilizacją ludzi i Bogów. Bogowie doskonale znają warunki
na Ziemi, szczególnie jej niestabilną skorupę i ciągłe trzęsienia ziemi dlatego
swoje siedziby mają na orbicie okołoziemskiej, skąd czasem odwiedzają Ziemię. Na
Ziemi tworzą ośrodki zarządzania - pałace dla królów, magazyny dla wytworzonych
lub zebranych przez ludzi wszelakich dóbr (ośrodki świątynne?), a także bazy
techniczne do obsługi swoich pojazdów.
•
W miarę wzrostu populacji ludzi Bogowie rozpoczynają planową kolonizację całej Ziemi.
Zanim jednak dochodzi do przeniesienia grupy kolonistów, Bogowie przygotowują teren
pod eksploatację wykonując wielkie prace hydrotechniczne i melioracyjne, by w
pierwszej kolejności zapewnić źródła wody dla ludzi, hodowli i prac polowych.
Na ten okres jak sądzę przypadać może budowa pierwszych piramid i są to urządzenia
stricte techniczne. Na każdym nowym terenie do kolonizacji wznosi się ośrodki
administracyjne, wyznaczając nowych królów i kapłanów (oczywiście z kasty półbogów).
Dopiero w ostatniej kolejności przystępuje się do zasiedlenia nowego terenu wybraną
grupą ludzi (Ziemia Obiecana?).
•
Bogowie pilnie strzegą swojej wysokiej techniki. Cywilizacja ludzi jak również kasta
półbogów nie otrzymuje żadnej wiedzy o najwyższej technice ani samej technologii,
choć nie można wykluczyć, że jej drobne elementy były używane przez królów i kapłanów.
Ludzie i półbogowie otrzymują tylko podstawowe narzędzia i najprostszą broń. Królowie
i kapłani otrzymują niezbędną wiedzę do sprawowania władzy, a także wiedzę niezbędną
do obsługi boskiej techniki. Zostają nauczeni pisma i zasad prostej wiedzy
matematycznej. Zwykłym ludziom wpaja się tylko zasady rolnictwa i hodowli oraz
zasady higieny, a także przekazuje się im wiedzę o roślinach jadalnych i trujących.
Jak widać człowiek wcale nie musiał wynaleźć łuku, wymyśleć koła i nie musiał się
uczyć krzesania ognia. Człowiek to wszystko mógł otrzymać.
•
Najbardziej znanym zapisem o światowym kataklizmie jest biblijny Potop. Cywilizacja
Bogów, przewidując kataklizm zdołała uratować nieliczną część populacji ludzi,
którzy mieli stanowić zalążek tej następnej, po Potopie. Najprawdopodobniej też po
Potopie Bogowie dokonują napraw swoich ośrodków władzy i systemów nawadniania.
Królestwo ponownie zstępuje z nieba, odradza się ziemska populacja ludzi i boska
organizacja. Jak można sądzić ludzie byli rządzeni mądrze. Nie było pracy ponad siły.
Praca i służenie Bogom były całą ludzką filozofią. Nad tym czuwali Bogowie. Czy była
to sielanka? Zapewne nie. Nie przestrzeganie praw boskich kończyło się zwykle Sodomą
i Gomorą. Ludzie bali się i jednocześnie chwalili Bogów. Mieli z resztą za co.
Kiedy odeszli Bogowie? Sadzę, że odchodzili stopniowo, bo nic nie jest wieczne. Dbali
jednak o to, by na Ziemi nie zostawiać śladów. Starzy Bogowie odchodzili do nieba i
już nie wracali. Odeszli na pewno przed ostatnim kataklizmem, choć nie można mieć
całkowitej pewności. Pewną poszlaką może być to, że ani królestwa Atlantydy ani
Grecji nikt nie uprzedził o nadchodzącym kataklizmie. "Nadszedł jeden dzień i
jedna noc okropna". Ocaleli nieliczni. Najbardziej światłymi z ocalałych byli
oczywiście ludzie z kasty półbogów. Oni to zaczęli organizować na nowo świat
po kataklizmie. Trwało to tysiące lat. Nie udało się jednak odbudować infrastruktury,
bo nie było ani sił ani środków. Ludzie zostali sami i od tego czasu należy liczyć
ludzki postęp techniczny i naukowy. To co dziś lata, pływa, jeździ i strzela jest
wynikiem już naszej, ludzkiej myśli i pracy. Ale jak widać trwało to ponad 12 tysięcy lat.
Co wynika z tej, być może mało udanej, próby? Otrzymujemy dłuższy okres czasu na
rozwój ziemskiej cywilizacji, a przede wszystkim możemy odnaleźć twórców tych
wszystkich budowli niesłusznie przypisywanych człowiekowi z epoki kamiennej.
Widać także, że gigantyczne budowle wykonane przez Bogów nie mogły powstać po roku
10500 pne. Ostatni kataklizm dokonał ogromnych zniszczeń, które są widoczne do
dzisiaj, ale są celowo niezauważane. Dlaczego nie zostały odbudowane? Z prostej
przyczyny. Sami ludzie nie byli w stanie nic odbudować. Nie mieli ani sił, ani
środków. Nawet my, przy dzisiejszej technice nie potrafimy nic zrobić.
|
|
Wydawać się może że tak, ale to tylko pozory. Mówią w zasadzie o tym samym, choć
innymi językami. Język religii jest językiem starożytnej mądrości, język nauki
stwarza pozory nowoczesności używając innych słów na określenie tego samego.
Religia i nauka, to te same kwiaty z tą różnicą, że kwiat nauki jest kwiatem bez
korzeni, które nauka odcięła sobie sama przy rozdziale kościoła od państwa, a sam
rozdział jest historycznym efektem walki o władzę nad społecznościami. Spróbujmy
zatem porównać wiedzę dotyczącą najstarszych dziejów, o których Biblia pisze bardzo
lakonicznie, podobnie zresztą jak nauka będąca na początku drogi mającej zaprowadzić
ją do swojej prawdy. Zapewne i moje komentarze mogą wywołać uśmieszek politowania,
ale proszę wybaczyć gdyż kroczę w ogonie tego pochodu.
Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem:
ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.
Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość. Bóg widząc,
że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem,
a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień pierwszy.
Jeśli przyjąć, że Biblia opisuje akt stworzenia od samego początku, to czy opisany
stan jest wyglądem wszechświata tuż przed "wielkim wybuchem"? Materia była w stanie
skupionym i nieuporządkowanym. Czy słowo "bezład" opisuje stan płynny, o którym
dziś wspomina nauka? Czy nastanie światłości to obraz samego Wielkiego Wybuchu?
A potem Bóg rzekł: Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli
jedne wody od drugich! Uczyniwszy to sklepienie, Bóg oddzielił wody pod sklepieniem
od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie niebem.
I tak upłynął wieczór i poranek - dzień drugi.
Nie wiem co Bóg nazwał sklepieniem. Czy chodzi tu o część sklepaną, czyli uczynioną
płaską poprzez uderzenie? Jeśli w to miejsce miała się zebrać woda, być może chodzi
tu o tą części Praziemi, która została "sklepana" przez uderzenie dużego ciała
kosmicznego. Zecharia Sitchin, bazując na tekstach sumeryjskich, za sklepienie
uważa pas planetoid. Jeśli przyjąć "sklepienie" za czynność, to chyba można założyć,
że jeden "efekt" tej czynności znajdował się na Praziemi, drugim zaś "efektem" była
rozbita skorupa Praziemi, która utworzyła pas planetoid.
A potem Bóg rzekł: Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże
powierzchnia sucha! A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a
zbiorowisko wód nazwał morzem. Bóg widząc, że były dobre, rzekł: Niechaj ziemia wyda
rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego
gatunku owoce, w których są nasiona. I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone:
trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było
nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre. I tak upłynął wieczór i
poranek - dzień trzeci.
Według Sumerów pierwotna Ziemia (Tiamat) była "wodnym potworem". Bardzo możliwe,
że cała jej skorupa była pokryta wodą? Jeśli tak, to jest chyba logiczne, że woda
musiała spłynąć w wyrwę spowodowaną uderzeniem. Widzę też pewną niekonsekwencję,
lub co bardziej prawdopodobne - niezrozumienie. Jak mogły rozwijać się rośliny,
skoro nie było jeszcze światła słonecznego koniecznego do fotosyntezy? Słońce
zostało utworzone dopiero w czwartym dniu. Inny rodzaj życia? W tym okresie
stworzono życie, które się rozmnażało. Sumerowie twierdzą, że życie zostało
zasiane z kosmosu w momencie tej kosmicznej katastrofy.
A potem Bóg rzekł: Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba,
aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata; aby były ciałami
jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią. I stało się tak.
Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze,
aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły
nad ziemią; aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział
Bóg, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień czwarty.
Fragment, który najmniej rozumiem. Powstanie Słońca i Księżyca?, Sumerowie nazywali
Słońce Apsu, czyli ten który istniał zawsze. Czy nie chodzi tu o zakończenie procesu
oczyszczania atmosfery, gdy Słońce zaczęło być widoczne z powierzchni Ziemi? Czy to
wtedy Ziemia otrzymała swego towarzysza - Księżyc? Kto z resztą mógł je wtedy oglądać?
Potem Bóg rzekł: Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj
lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba! Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie
i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie
ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre, pobłogosławił je tymi
słowami: Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo
niechaj się rozmnaża na ziemi. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień piąty.
Bóg stworzył życie najpierw w wodzie i w powietrzu. Wynika z tego także, że dinozaury
nie były przodkami ptaków.
Potem Bóg rzekł: Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta
pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów! I stało się tak. Bóg uczynił różne
rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział
Bóg, że były dobre.
Stworzenie istot wyższego rzędu. Pełny łańcuch pokarmowy. Ustanowienie "władzy"
człowieka nad wszystkimi istotami żyjącymi na Ziemi. Co ciekawe, pierwsi ludzie
mieli się żywić tylko pokarmem roślinnym (u Greków tylko w złotym wieku, u Indian
w okresie pierwszych czterech Słońc). Zauważmy też, że według Biblii, zwierzęta
domowe zostały stworzone. Nauka zaś mówi o udomowieniu zwierząt dopiero około
10 tysięcy lat temu.
Scenariusz ogólny pozostaje taki sam, choć są znaczne różnice. Dlaczego Biblia jest
tak ogólna, a nauka tak szczegółowa? Biblia zawiera opis stworzenia Ziemi przekazany
ludziom przez Bogów, którzy widocznie nie uważali za stosowne podania bardzo
dokładnych danych. Ludzie zostali stworzeni do pracy i służenia Bogom, a nie do
prowadzenia badań naukowych. Nauka zaś musi odpowiedzieć na zadane pytanie i to
odpowiedzieć zgodnie z prawdą i szczegółowo. A co robi nauka?
Robocza hipoteza Darwina dzięki szerokiej reklamie, wszechobecnej propagandzie i
wprowadzeniu chyłkiem do programów nauczania stała się teorią obowiązującą.
Komuniści i wszelkiej maści ateiści dostali do ręki oręż o jakim nigdy nie marzyli.
W teorii Darwina nie było miejsca dla Stwórcy, zatem i władza nie pochodziła od Niego.
Teraz rządzić mógł każdy, nawet głupi, byle był silny. Sprawą niejako drugorzędną
stał się fakt posiadania takiego protoplasty, że dziś niektórzy z daleka omijają
ogrody zoologiczne. Teoria Darwina wyrządziła tyle szkód w nauce co Święta
Inkwizycja w mrokach średniowiecza. Ile dowodów naciągnięto do obowiązującej
teorii? Ile dowodów ukryto? Ile dowodów sfałszowano? Do dziś działa ten wciśnięty
przed wiekami hamulec.
Zajmijmy się jeszcze wątkiem, który, wydaje się być zakamuflowany w opowieści
biblijnej, a nie ma go w oficjalnej nauce. Jest to katastrofa kosmiczna z udziałem
naszej planety. Jako pierwszy zwrócił na to uwagę Zecharia Sitchin, opisując walkę
Marduka i Tiamat z tłumaczonych przez siebie tekstów sumeryjskich twierdząc, że w
poemacie planety przedstawiono pod postaciami Bogów.
Według Sumerów praZiemia (sumeryjska Tiamat) krążyła po orbicie między Marsem a Jowiszem
w miejscu, gdzie dziś rozciąga się pas planetoid. Dr Kiessling z Akwizgranu zwrócił uwagę,
że hipotetyczna planeta okrążałaby Słońce w ciągu 5,2 roku. Czy może mieć to związek
z kalendarzem Majów, w którym co 52 lata obawiano się powrotu Bogów?
Na temat samego powstania układu słonecznego nie zabieram głosu, bo i nauka też nie ma
jednej spójnej hipotezy. Teorie powstają i upadają. Przyjmuje się te najbardziej
prawdopodobne i te egzystują jako obowiązujące.
Zwrócę tylko uwagę na jeden fakt. Ziemia, jak i inne planety naszego układu powstawały
w jednakowych warunkach. Stygnąc, musiały tworzyć na całych swych powierzchniach
twardą i jednolitą skorupę zewnętrzną. Jak wobec tego wytłumaczyć, że nasza Ziemia,
posiada taką skorupę tylko na jednej trzeciej swojej powierzchni? Gdzie się podziała
reszta? Amerykańscy uczeni badając fale sejsmiczne doszli do wniosku, że część skorupy
ziemskiej zalega w jej półpłynnej części na głębokości 400 km. Jednak odnaleziona
część dopełnia wielkość skorupy zaledwie do połowy tego, co powinna mieć Ziemia.
Logicznie biorąc, druga połowa musiała zostać wyrzucona w kosmos w wyniku kosmicznego
zderzenia i utworzyć planetoidy, komety i inny kosmiczny "gruz". Komety, zwane przez
naukowców kulami brudnego lodu, powstały zapewne z zewnętrznej warstwy Tiamat, jako
że cała praZiemia była pokryta wodą. Co spowodowało tę gigantyczną kolizję?
Prawdopodobnie druga planeta gdyż Sitchin pisze, że rozdzielenia Tiamat na pół
dokonał osobiście Marduk. Co więcej, planeta "najeźdźca" wyszła z kolizji bez
szwanku, bo Marduk po pokonaniu Tiamat odbierał przecież "gratulacje" od
pozostałych Bogów.
Wróćmy na chwileczkę do komet. Uczeni twierdzą, że istnienie wody na Ziemi zawdzięczamy
kometom. Skąd ta niezachwiana pewność? Przeprowadźmy prostą kalkulację. Dla
uproszczenia przyjmijmy, że jedna kometa zawiera 1/3 wody, co przy średnicy komety
3 km daje około 15 km sześciennych wody. Wody na Ziemi (przy założeniu średniej 3 kilometrowej
głębokości oceanów) mamy około 1,08 mld km sześciennych w samych tylko oceanach, więc taką ilość
musiało przynieść około 72 mln komet (każda o średnicy 3 kilometrów) na przestrzeni
4,5 mld lat istnienia Układu, trafiających bezpośrednio w Ziemię co 62,5 roku lub
też (o ile dobrze policzyłem) niezliczona ich ilość o średnicy około 155 m
trafiających Ziemię codziennie do wczoraj (meteoryt tunguski miał ponoć 60 m średnicy).
Może jednak rację mają Sumerowie? Może komety to jednak części Praziemi i zawarta w
nich woda pochodzi z niej samej? Skąd bowiem wzięła się kometa Tempel-1 okrążająca
Słońce co 5,3 roku, a więc z orbitą nieco większą niż pas planetoid? Jeśli tak, to
ta kometa nie zawiera materiału z początków wszechświata, a tylko materię sprzed
4 mld lat i to materię z jakiej wtedy składała się powierzchnia "Tiamat". Czy nie
racjonalniej jest skupić się na badaniu pasa planetoid niż włóczyć się bezcelowo
po całej galaktyce?
Jeżeli to momencie katastrofy na Ziemi zostało "zasiane" życie, to logicznym wnioskiem
powinien być ten, że życie, być może w pierwotnej formie, musiało istnieć na obiekcie,
który uderzył w praZiemię. Czy zatem ma sens kombinowanie z jakimiś prazupkami i prądem?
Raz wychodzi, raz nie. Strata czasu i energii. Nie sądzę, by kowal uderzając wielkim
młotem w rozżarzone żelazo "tworzył" przy okazji bakterie lub wirusy.
Zakładając też, że planeta, będąc początkowo kulą półpłynnej magmy, stygnąc winna
na swojej powierzchni utworzyć stosunkowo gładką i jednakowej grubości skorupę.
Czy należy przyjąć, że jest to wielkość stała czy zmienna? Czy na Ziemi można dziś
odnaleźć kontynent lub jego fragment, który można uznać za pierwotną skorupę Ziemi?
Czy jest to może Australia? Czy można zatem obliczyć jak szybki był przyrost grubości
takiej płyty? A jeśli tak, to czy nie można tego wykorzystać do określenia wieku
oceanów? Czy grubość skorupy hipotetycznej "Tiamat" nie narzuca maksimum jednego z
wymiarów dla największych planetoid?
Ziemia w wyniku zderzenia została zepchnięta na niższą, dzisiejszą orbitę i zaczęła
leczyć ogromną ranę. Można sobie wyobrazić, jak wyglądała - wielkie, potężnie
nadgryzione jabłko, obracające się w ciągłych wstrząsach powodowanych brakiem
stabilności. Woda z powierzchni, zalewając potężną "ranę" trafiała w obszar wysokiej
temperatury, która powodowała wytworzenie wielkiej ilości pary wodnej, zaczynając
tworzenie pierwszej atmosfery. Czy to ten fakt jest naukowym "wielkim odgazowaniem"?
Czy to dopiero wtedy zaczęła tworzyć się pierwsza słodka woda, podstawa do rozwoju
życia na lądach?
Ponieważ ciała kosmiczne powyżej określonej masy (i chyba tylko półpłynnej konsystencji)
dążą do formy kulistej, nasza Ziemia zaczęła robić to samo. To już wtedy, jak sądzę,
doszło do pierwszego rozpadu pozostałej jednolitej skorupy ziemskiej. Średnica planety
zmniejszała się, a miejsca między płytami kontynentów wypełniała półpłynna magma. Ile
czasu trwało formowanie nowej Ziemi? Czy rozpad prakontynentu został zapoczątkowany
dopiero 800 mln. lat temu? Czy dopiero po upływie dalszych 600 mln lat oceany wypełniły
się wodą? Logicznym wydaje mi się stwierdzenie, że z rozpadem prakontynentu musiały
powstawać także i praoceany. Woda wypełniając spękane miejsca musiała w nich napotkać
wysokie temperatury, co powodowało zwiększone parowanie i nasza atmosfera musiała
wyglądać jak atmosfera w starej pralni. Dążenie Ziemi jako obracającej się kuli do
stabilnego położenia narzucało też "miejsca" dla kontynentów. Stąd zapewne "wędrówki"
kontynentów, na które wpadł dopiero Wegener.
Nasza Ziemia jest chyba najbardziej niestabilną planetą w układzie. Częste trzęsienia
są tego skutkiem, a także wskazówką, że daleko jej do całkowitej stabilizacji.
Tak będzie chyba do czasu, dopóki dna oceanów nie scalą się na stałe z płytami
kontynentów i nie stwardnieją. Lecz to zależeć będzie od narastania grubości dna
oceanicznego, a przede wszystkim od temperatury wnętrza Ziemi.
Według hipotezy Hapgood'a za wielki "poślizg" skorupy ziemskiej odpowiadała warstwa
lodu zgromadzona w nadmiernej ilości wokół bieguna północnego. Co może być tego
powodem? Hipoteza naukowa głosi, że oziębienie klimatu ziemskiego następuje wtedy,
gdy do atmosfery przedostają się wielkie ilości pyłu zatrzymujące promieniowanie
cieplne pochodzące ze Słońca. Bez ingerencji człowieka takie zanieczyszczenie może
nastąpić tylko w wyniku jednoczesnej, ogólnoświatowej i na wielką skalę działalności
wulkanicznej. Jedną stwierdzono 135 mln. lat temu, ale początek epok lodowcowych na
Ziemi umieszcza się dopiero 3 mln. lat temu. Skąd taka rozbieżność? Wydaje mi się,
że to brak dowodów. Jedne zaginęły zniszczone przez czas i samą Ziemię, innych nie
odnaleziono lub nie potrafi się ich odnaleźć ale najbardziej prawdopodobne jest to,
że nie potrafimy takich dowodów umiejscawiać w czasie.
Drugą przyczyną zlodowacenia, nie braną pod uwagę przez naukę, może być jeden ze
skutków zderzenia z ciałem kosmicznym. Ciało takie o średnicy kilku-kilkudziesięciu
kilometrów wpadając do oceanu może z łatwością przebić cienką skorupę dna tworząc
wyrwę, przez którą na powierzchnię wydostawać się będzie płynna lawa z wnętrza Ziemi.
Taka "rana" przez miesiące, lata a być może i dziesiątki lub setki lat, nieprzerwanie
tworzyć będzie nieobliczalną ilość pary wodnej, która w atmosferze utworzy szczelny,
nie przepuszczający światła płaszcz chmur.
|
|
Czy dzisiejszy, naukowy podział czasu na ery jest dobry? Wydaje mi się, że nie.
O ile w biblijnym opisie stworzenia świata zachowano jakieś cezury, to w naszym
naukowym jakoś nie można ich znaleźć. Nasza nauka nie potrafi określać czasu
wstecznego. Badanie izotopem węgla jest całkowicie nieprzydatne w badaniach
czasu powyżej 5 tysięcy lat. Podział na ery i określanie lat znalezisk na podstawie
warstwy geologicznej też uważam za nieadekwatne. Nikt nie może autorytatywnie
stwierdzić, że dana warstwa od zarania dziejów pozostaje w niezmienionej postaci.
Wystarczy przecież jedno megatsunami, jedno gigantyczne trzęsienie ziemi, by odwrócić
wszystko do góry nogami.
Ja proponowałbym jeszcze jeden eksperyment. Uwierzyć w to co piszą starożytni i
zacząć dopasowywać znaleziska i teorie do ich opisu. Na przykład dokonać takiego
podziału:
Od początku tworzenia Układu Słonecznego do katastrofy kosmicznej, w wyniku której
Praziemia utraciła ponad połowę swej skorupy zewnętrznej i zmieniła orbitę na bliższą
Słońcu. Od około 4,5 mld. do 4,0 mld. lat temu lat. Czy nie w tym czasie należałoby
umieścić powstanie planetoid i komet? Czy przypadkiem nie w momencie katastrofy
Praziemia otrzymuje impuls do zmiany prędkości obrotu wokół własnej osi (zmniejszenie
lub zwiększenie prędkości obrotowej)? Być może to w tym okresie należało by umieścić
maksimum bombardowania planet (Merkury, Wenus, Mars) i naszego Księżyca odłamkami
Praziemi, które nie ustabilizowały swych orbit między Marsem i Jowiszem. Szczątki
Praziemi, jak sądzę, utworzyły trzy grupy odłamków: jedne zostały wrzucone w środek
Układu Słonecznego powodując ich kolizje z planetami wewnętrznymi lub opadając na
Słońce, grupa druga ustabilizowała swe orbity wokół Słońca tworząc pas planetoid,
pozostałe wyrzucone na zewnątrz Układu spadły na największe planety lub uleciały w
kosmos i teraz zagrażają nam jako komety i meteory. Być może w tym czasie Uran zmienił
położenie osi obrotu wokół własnej osi.
Od około 4,0 mld. do 800 mln. lat temu. Cezurą dla tego okresu byłaby katastrofa
kosmiczna oraz czas początku rozpadu Prakontynentu (ostatnio przez Francuzów
określony na około 800 mln. lat temu). Zakładając, że po uderzeniu Ziemia miała
kształt potężnie nadgryzionego jabłka musiał minąć jakiś czas, by pod wpływem
ruchu obrotowego zaczęła nabierać kulistego kształtu. Pociągnąć musiało to za
sobą rozerwanie pozostałej części skorupy, a co za tym idzie powstawanie kontynentów
i oceanów. To prawdopodobnie w tym też czasie Praziemia zmieniała orbitę na bliższą
Słońcu i stabilizowała się na dzisiejszej. Jeśli "wyrwa" w skorupie miała miejsce
w miejscu, gdzie dziś jest Ocean Spokojny, to tam zapewne powstawała pierwsza "miękka"
skorupa nowej Ziemi. Siłą rzeczy Prakontynent pękając i "rozpychając się" powodował
jej ciągłe zmniejszanie, aż do dzisiejszej wielkości. Może to dlatego działalność
wulkaniczna Pacyfiku skupia się na jego obrzeżach, podczas gdy działalność Atlantyku
skupia się w jego środku, w miejscu głównego pęknięcia Prakontynentu? Można też
zauważyć jak data powstania oceanów oddala się w czasie. Zaczynano od 20 mln. lat.
Po osiągnięciu kształtu kuli, ustabilizowaniu się położenia i kształtu kontynentów,
względnym uspokojeniu skorupy targanej dotychczas olbrzymimi trzęsieniami zaistniały
możliwości rozwoju życia. Czas tej epoki można by ustalić na 800-535 mln. lat temu.
Być może w tym okresie należy umieścić początek działania nanobów, bakterii i sinic,
całego pierwotnego życia. To prawdopodobnie w tym czasie zaczyna się wielkie
oczyszczanie atmosfery i wód na ziemi. Wielkie opady deszczów zmniejszają ilość
chmur i do powierzchni zaczynają docierać promienie słoneczne intensyfikując
zamianę dwutlenku węgla w tlen przez sinice i glony. Zanieczyszczenia wody zaczynają
opadać na dno tworząc pierwsze osady.
535 mln. lat temu to cezura nauki, która w tym okresie umieszcza tzw. "wielki
wybuch biologiczny". Jednoczesne powstanie olbrzymiej ilości gatunków zwierząt.
Epokę miałoby zakończyć stworzenie człowieka. Świadomie użyłem słowa "stworzenie".
Sama nauka jest zgodna, że na ewolucję od małpy do istoty myślącej jest za mało czasu.
Brakuje czasu liczonego w miliardach lat! Koniec epoki umiejscowiłbym gdzieś na
400-450 tys. lat temu, o czym mówią źródła starożytnych Sumerów.
Ciekawie na tym tle przedstawiają się ślady odkryte w Stanach Zjednoczonych Ameryki
Północnej. Ślady zarówno bose jak i w obuwiu. Czy ktoś pilnował rozwoju życia na
Ziemi w myśl przysłowia "Pańskie oko konia tuczy"? Co zrobić z takimi śladami?
Od 450 tys. lat temu do dzisiaj. Nie wiemy o niej nic lub prawie nic. Ledwo
poukładaliśmy ostatnie 5-7 tysięcy lat, przy okazji wszystko wrzucając do
jednego worka. Jak to jest właściwie z naszym ludzkim rodzajem? Z pism starożytnych
wynika, że nasza, ostatnia cywilizacja jest przynajmniej po części, mówiąc naszym
językiem, cywilizacją klonów. Prawie doskonałych, ale klonów. Przynajmniej takie
odnoszę wrażenie czytając dokumenty Mezoameryki, gdzie Quetzalcoatl stworzył nowych
ludzi z kości ludzi poprzedniej epoki.
Pozostaje tylko jeszcze ustalić, kto za tym wszystkim stoi.
|